Forum www.miastonocy.fora.pl Strona Główna
FAQ Profil Szukaj Użytkownicy
Grupy

Prywatne Wiadomości

Rejestracja Zaloguj
Galerie
Sławomir Różyc. Sanseverina. Fragmenty. Powieść.
Zobacz poprzedni temat | Zobacz następny temat >

Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu
www.miastonocy.fora.pl > Tabor mój nocą po niebie wędrujacy ...

Autor Wiadomość
sławek




Dołączył: 24 Gru 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

Sławomir Różyc. Sanseverina. Fragmenty. Powieść.    





Sanseverina była projekcją dzieciństwa. Szczególnie postrzeganego świata.
Pisałem ja od jedenastego roku życie, i dopisywałem gdzieś tak przed
osiągnięciem pełnoletności. Nie nosi w sobie zawiłych zamierzeń twórczych.
Przyszłych ambicji. Nie jest tez wprawka warsztatowa. Zawsze mnie dręczył
przymus pisania.



kiedy latem odkurzałem na strychu moje odwieczne pudła. Czekała tam
na mnie. Opasła. Pożółkła. Zapisana drobna gęstą czcionka na maszynie
Continental. Niebawem będę musiał spalić to wszystko. Może z następnym
sierpniem ? Już czas uporządkować dorobek poetycki. Pomyślałem, może ocalić
Sanseverinę choćby wybiórczo jej cześć, której pisanie pamiętam. Ostatecznie
nie pozostaje po mnie żadna chronologia zdarzeń, żadna biografia. Unikałem
innych poetów i pisarzy, unikałem ich wpływu na dziewiczość spojrzenia.
A tu mamy nagi rdzeń języka. Jego początek.





Sławomir Różyc. Sanseverina.



będąc dzieckiem, albo nie będąc nim nigdy, poznałem piękną arabska baśń



... pewnego dnia, bo zawsze nam jawi się jakieś kiedyś, przerażony sługa prosi swojego pana o konia.
Otóż nieszczęśnik spotkał na targu Śmierć pragnącą paktować z nim dnia następnego w południe.
Jeśli ubogi sługa wyprosi u swojego potężnego wezyra konia, znajdzie się o tej porze w Samarze.
Czyli dostatecznie daleko od targu w Bagdadzie.



po pewnym czasie bowiem w baśniach pory dnia przelewają się leniwie, aby tył znudzony wezyr,
a i tak podczas składania się do snu dociera do niego wieść o śmierci jego zbiegłego sługi w Samarze



rankiem nie do końca pewny, czy posłyszał wieść o śmierci za oknem, czy też zawieszony w jakiś majaku
sennym ubzdurał sobie całe zdarzenie. I powód ucieczki, i sługę, którego imię jakoś nie spamiętał.
I konia którego równy kłus pamięta doskonale, rozdrażniony jak to wezyr odwiedza Śmierć na targu
czyniąc jej gorzkie wyrzuty. Ostatecznie kto jak nie Śmierć powinna być słowna ?



A czy ja mówiłam , że to będzie w Bagdadzie ? - odrzekła cokolwiek już znudzona pierwszym upałem
Śmierć, i dalej sobie wywołuje melodią fletu z kosza kobry


nie upiększyłem baśni chłopięcymi wyobrażeniami o szerokich perskich szarawarach czy bąblami
dyndającymi z fezów. Widać już wtedy przeczuwałem, że Śmierć ma nad nami władzę absolutną.
I nie dość Jej czynić wszystko kalekim, nie dość rwać ciągle supłane wątki, to jeszcze każdy
słabszy musi podkreślać swoja uczciwość i swoiste poczucie honoru wobec silniejszego.
Czy czyni to ucho wezyra łaskawszym ?


Śmierć nas czeka w Bagdadzie.





Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sławek dnia Czw 22:31, 24 Lis 2011, w całości zmieniany 12 razy
Post Sob 22:28, 12 Lis 2011
 Zobacz profil autora
sławek




Dołączył: 24 Gru 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

Sławomir Różyc. Sanseverina. Fragmenty. Powieść.    







Berlin i okolice 1937.




Oni są wykształceni. Kończą studia/ I proszę mi nie wmawiać, że przypadkowo wybierają takie zajęcie.
Przepadają nachodzić kogoś w domu. Przewracać w szafkach i wyłuskiwać ręcznik, gdzie przez
ostrożność dokonujesz wytrysku. Pragną cię odrzucać wymownie w dwóch palcach. Nie żeby zaraz
na środek pokoju. Ale tak pod drzwi ?
Lubią.



Bawi ich jeśli jesteś blady. Kiedy nerwowo podciągasz gacie. Liczą na porozrzucane skarpety. Wyciągają jedną
z drugiej, czyściutcy. I uczą porządku bardziej niż opasły poradnik higieny. Ironicznym podrygiwaniem warg :
Układaj. Pierz. Wyrzucaj śmieci. Inaczej przyjdziemy wyrzucić na gazetę. Będziemy zmuszeni przypomnieć
o kulturze i właściwym odżywianiu w kartkowe zimy

- Pomidorki się je. Co ?



Są wytrawnymi znawcami mebli. Luster i sznurków rozkołysanych na rożnych haczykach. Mają subtelny słuch
na grubość i szmery. Pukanko. We wnętrzach szafek kurczy się natychmiast ich naskórek na nosie.
I już nie potrafią wrócić do domu bez postawionego kołnierza. Stanąć na wprost lipa, aby nie przylgnąć
plecami do ściany o dwa stopnie niżej. Zadzwonić.



Zupełnie jak to z ich potrzebą każdego ranka, żeby pułkownika Hannes jak wczoraj zauważył ich
na korytarzu. Oberhycel Meisinger wspomniał do nich, coś o żonie w ministerialnym kiosku z gazetami.
Z werwa potrafią się licytować z lojalności do wyżej wymienionych. Spokojni. Bo nikt, ale to nikt, do nich
nie zastuka. Nie wsadzi służbowego pantofla w drzwi. Nie postawi pod licznikiem : Służba Bezpieczeństwa
Rzeszy ! Nie przeszkadzać w pełnieniu ...



Nikt im nie będzie przetrząsał bieliźniarek. Nie wyciągnie spod poszew ręcznika. Bo oni nie muszą się niczego
bać. Nie muszą być ostrożni. I mogą się spuszczać gdzie popadnie. Wystarczy tylko spojrzeć na tych byków
wypasionych.






Cool Cool Cool Cool Cool


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sławek dnia Pon 18:37, 14 Lis 2011, w całości zmieniany 2 razy
Post Pon 18:35, 14 Lis 2011
 Zobacz profil autora
sławek




Dołączył: 24 Gru 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

Sławomir Różyc. Sanseverina. Fragmenty. Powieść.    








Nazywam się Manke. Komisarz Manfred Manke. Panie naturalnie wiedzą o co chodzi ? - zamknął
w powietrzu nawias ołówkiem - Jesteście świadkami przeszukania. A ja jestem matematykiem.
I żeby mnie było potem rozbieżności, spiszemy protokół



Po namyśle dopisał datę jako jedna ze znanych mu niewiadomych. Musiał zaznaczyć nadrzędną funkcję.
Wysoce odpowiedzialna i o niezwykle przykrych uprawnieniach. Herman zaś nie umiał ukryć zmieszania.
On, do którego przychodzi. Odpycha od drzwi i przetrząsa.



Zauważmy i to, że oficer śledczy jest z reguły wszędobylskim człowiekiem. Interesuje go nieomal wszystko.
Rzeczy zbędne i przypadkowe. Ciekaw : Ludzi. Powiązań. Ze szczegó0lnym upodobaniem do nazwisk.
Miejsc. Z irytująca manierą uściślania dat i dni tygodnia.



Zeznania traktuje serio i usiłuje zapamiętać życzliwie.. A mimika wyostrzonej na tle okna twarzy, ujawniała
mozolna walkę poszczególnych muskułów o właściwie znaczenie napływającego słowa. Oblicze wdzięczne.
Pomocne, jeśli wynikła potrzeba, a świadek właściwie nie pamiętał. Oficer śledczy służył rada. Składnią.
Oficjalnymi bądź złośliwymi komentarzami, których znajomością nie powinien się wykazać przed Hermanem.
Lub poinformować jaki jest faktycznie urzędowy pogląd w twej czy innej sprawie








Cool Cool


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sławek dnia Pon 19:18, 14 Lis 2011, w całości zmieniany 9 razy
Post Pon 19:13, 14 Lis 2011
 Zobacz profil autora
sławek




Dołączył: 24 Gru 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

Sławomir Różyc. Sanseverina. Fragmenty. Powieść.    







Komisarz Manfred Manke ujął nas lekkomyślnością wobec własnych ludzi. Był z pewnością dowcipnisiem
i zawołanym szwagrem dla poniektórych. W pracy dokładny. Nie wyskakujący z błyskotliwymi teoriami
przed przełożonych. Gotowy poświecić każdą wolną chwilę aby zrozumieć punkt widzenia Szefa.
Jednak przez natrętne wpatrywanie się w oczy, nie cieszył się u nich szczególną sympatią.





Teza.


Ponieważ Komisarz Manke był wykonawca prawa, które dotyczy wszystkich oprócz wykonawców.
Widać pamiętali mijając Manfreda z rezerwą, że ten usłużny mężczyzna, poranny i wstawiający
sierżanta w drzwi za przepychacz, w pewnych niesprzyjających okolicznościach może ...





A przecież tajny przedstawiciel Bezpieczeństwa Rzeszy również pragnie miłości. Nie chce sprawdzać żony
na powtarzających się kursach. Zdoła puścić w niepamięć takie tam wykrzykiwania o rożnych osobistościach
czynione przez jego rodzinę obojga płci. Oficer zrozumie pijanego obwiesia strofującego wystraszone baby
w kolejce. A nawet ominie lezącego już chwilę potem schodząc z chodnika ze swoim jamnikiem






Cool Cool


Post został pochwalony 0 razy
Post Wto 18:02, 15 Lis 2011
 Zobacz profil autora
sławek




Dołączył: 24 Gru 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

Sławomir Różyc. Sanseverina. Fragmenty. Powieść.    










Oficer zna stany przejściowe. Konflikty pokoleń. Rozdwojenia jaźni. Praktyki pozamałzeńskie. Prostaty i rehabilitacje.
I wszystkie, dokładnie wszystkie pieprzone świństwa, zdarzające się ludziom w toaletach publicznych.
Gdyż komisarz potrafi zrozumieć prywatnie i za pomocą fräulein Marty z maszyna przełożyć wszystkie wiejskie
i miejskie narzecza i dialekty. Jakby nie patrzyć śledczy był osoba szczególną, poufna i bądź, co bądź,
niegdysiejszym nauczycielem matematyki w szkole. Jeśli dla Hermana stanowiło to okoliczności łagodzące.




Godny naśladowania był sposób przepytywania wdowy Kopke. Nie tylko zgłębił dane świadka rewizji, ale czekał
cierpliwie, aż przypomni sobie kłopotliwe detale. Raczej z uznaniem pokiwał głową nad córka pielęgniarką z Vittenau.
Przychylił się do proby wydania Brigit za Trunschke, młodzieńca wysoce małomownego, przez co z przyszłością
w nadchodzących czasach.



Ufnym spojrzeniem lustrował dokładnie zarys ust. Oczu. Każdego słowa. Powtórnie oczu. Rzadko kto potrafi
tak słuchać. Żaden ordynator Oddziału Gwałtownych i Nerwic dr. Vrhlik Emil. Jedynie oficer.



A jeśli naprawdę jest źle ? - pomyślał Herman - właśnie wtargnęli do naszego domu. To jednak rozwarła się na mnie
bratnia dusza z ludzką potrzebą dzielenia się obawami przed tym zawszonym wszechświatem. Oto drugi człowiek,
równie zagubiony oficer, wesprze cię w przewidzianym przez kogoś momencie. Spontanicznie ulży wykręcając
zbłąkane ramię, zagryzając ledwie przy papierosa Juno.







Cool Cool Cool Cool Cool


Post został pochwalony 0 razy
Post Wto 19:27, 15 Lis 2011
 Zobacz profil autora
Policja Biblioteczna




Dołączył: 11 Mar 2011
Posty: 183
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

Sławomir Różyc. Sanseverina. Fragmenty. Powieść.    









- Proszę pana, ja jestem osobą chora na serce. Samotną po bohaterze Zemkow
spod Tannenbergu. Patriotycznie rozumiem pańską ciężką służbę, ale
syn nie pali w domu. Proszę mnie nie zmuszać


Ostatnie słowa dopełniła wyraźna sapka. Usta oficera wyciągnęły się w poczuciu
krzywdy. Dłoń powędrowała posłusznie do popielniczki.


No cóż, wszyscy mamy jakieś zajęcia, My tu sobie poszperamy i poprosimy panie
do protokółu, powiedzmy - błysnął zegarkiem na pasku firmy
Hagen - za dwie godziny


Ależ my chętnie zostaniemy z panami. Czy lubią panowie ciasteczka
ryżowe ?


Zaczniemy od pokoju. Później kuchnia, i po ścianie kolejno w prawo.Piwnica
w międzyczasie, możecie sprawdzić przy udziale Wuttke. Podejdźmy do ściany.
Co widzimy ? Plama - skinął na Hermana - Tys tu cis przebijał, koleś ?


Jedna prośba, szanowna wdowo Zemkow, niech sobie pani osiądzie, odpocznie.
I proszę nie rozpraszać ciastkami moich ludzi - ludzie stali zdezorientowani
pod ściana. Szperali zawzięcie w kieszeniach własnych marynarek.






Cool


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Policja Biblioteczna dnia Pią 18:59, 18 Lis 2011, w całości zmieniany 3 razy
Post Pią 18:57, 18 Lis 2011
 Zobacz profil autora
sławek




Dołączył: 24 Gru 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

Sławomir Różyc. Sanseverina. Fragmenty. Powieść.    




Spłukując dłonie w łazience usłyszał ożywione szepty między starszym
towarzyszem partyjnym Manfredem Manke, a sierżantem. Napastliwy ton
śledczego wobec sprawił mu niemal satysfakcją.


Do dupy z taka partyzantka Zewe. Miałeś przyprowadzić Heike Ulmke.
Namierzyliśmy lokal Abwehry, a ty nie odróżniasz piątki od ósemki na pierwszym
pietrze.


Zaraz jej naślą likwidatora - rozmyślnie upuścił mydelniczkę w łazience.
Nie chciał być mimowolnym świadkiem - Dalej gówno wiemy, gdzie znikają
te grube miliony


Czego oni właściwie szukali ? Powinienem ich pilnować - pocieszał się Herman.
Co nie było zadaniem łatwym, gdyż ekipa śledcza składa się z oficera i ekipy.

Osoby fizyczne wchodzące w skład ekipy nie mają gęby wieprzy, australopiteków.
Kołków. Jak to sobie wcześniej wyobrażał. Są kulturalni i mało przystępni.
Wrażliwi na każdą uwagę z jego strony. W przypływie dobrego humoru odłożą
ostrożnie rzeczy żony, jeśli powije dziecko. Spytają : Gdyby urodził ci się syn,
jakbyś dał mu na imię ?


Już mam syna - skłamał na próbę Herman.

Jak na niego wołasz ?

Józef - brnął udanie dalej.

Kutas ! - wzruszają ramionami.

Codziennie widzą tramwaje obwieszone takimi obrzezanymi kutasami.
Nie lepiej w metrze. Poranki bywają nudne. Demoralizujące.





Cool


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sławek dnia Czw 22:36, 24 Lis 2011, w całości zmieniany 5 razy
Post Czw 22:32, 24 Lis 2011
 Zobacz profil autora

Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu
Forum Jump:
Skocz do:  

Wszystkie czasy w strefie EET (Europa).
Obecny czas to Nie 10:15, 19 Maj 2024
  Wyświetl posty z ostatnich:      


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB: © 2001, 2002 phpBB Group
Template created by The Fathom
Based on template of Nick Mahon
Regulamin