Forum www.miastonocy.fora.pl Strona Główna
FAQ Profil Szukaj Użytkownicy
Grupy

Prywatne Wiadomości

Rejestracja Zaloguj
Galerie
Sławomir Różyc.Sara, oratorium o potrzebie ocalenia ghetta
Zobacz poprzedni temat | Zobacz następny temat >

Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu
www.miastonocy.fora.pl > Sławomir Różyc. Twórczość, opinie i publikacje

Autor Wiadomość
Policja Biblioteczna




Dołączył: 11 Mar 2011
Posty: 183
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

Sławomir Różyc.Sara, oratorium o potrzebie ocalenia ghetta    




Sławomir Różyc. Sara, oratorium o potrzebie ocalenia ghetta






7 października moje umieranie
przebiega gwałtownie
oddech regularny
ucisk, wymioty
na częstotliwościach
porozrzucane zbutwiałe faktury


żona nie kocha 8 pażdziernika
nie wymagałem
wystarczyło lubić
może niewidoczne
albo jakaś skaza
oni nie mogli. Zanik apetytu


z rana 9. Jeszcze w sprawie skazy
10 z rana. Mój uśmiech. Poglądy


Ciągłe mówienie
tym czym była prawda
wiersz ma być zdrowy
( wiersz to bydło rzeźne )








10 wieczór. Już wiem : w tramwaju
moje umieranie
co zwę poznawaniem
palce we włosy tej tu nieznajomej
przy ciepłej skórze
tylko palce w włosy


Trzynasty nocą. Znów mur. Za murem
jeszcze trwa życie
miłość, duperele
nie dzwoń do parcha. Przestań z widokówką
zaciągam kołdrę na Lewartowskiego
pod nią bezpieczniej. Nie opuszczam ghetta


testo.


chyba, nikt nie zajrzy
nie odwiedzi, i nie zastuka
nie należy się skarżyć
Otwarte

nie praktycznie wypalam świece
nie powinienem kojarzyć
białego z szafą
skrywać nadzieję


A co z nami będzie
dalej ?
będzie dalej


I jeszcze dalej
I jeszcze. Jeszcze

nie wyłaź, nikt nie przyjdzie
nawet wierzyciel
kładąc dyskretnie kapelusz na lustrze
kładąc miękko pieszczotliwie
Jak się ma dobry pan ?


tęsknię,
Wdepnąłem po spłatę


to tylko brama
krzywych cieni barak
idący w pryzmy
już bez rusztowania
z miejscami na zęby
jaja i otwory
sine powłóczyste
pasiaste płaszczyzny


od wczoraj rytmiczne
ujęte teorią
w gwiazdki
mydełka
cisy czy heksametr
szereg na szereg
lampa co się kiwa
w takt walca
przysiad,
Gross Dans Plac
Majdanek



jechało tysiąc Żydów na rowerach
taj w frakach ciasnych
prosto z Judenratu
w krymkach
chałatach


chanukowa świeca
prysnęły krople a baby po ścianie
kitrały w rikszach
majtach
na furmanie
tysiąc krawatów
walizek pod pache



watę kręconą
pańską skórkę
balon,
Żydy na Gęsiej
Żydy na wagonach
z Niskiej skręcili w Miłą trotuarem
garnki lutować
ostrzyć katoliki
handlować tłuste bambosze


pisk stali,
bomby wymyślać
uczyć na pianinie


szczyle żydowskie pomiędzy szparami
z pęknięć wyłomów
tąpnięć za pomnikiem
gil ucierając wychudłe wychodzą
coraz tych dzieci więcej
w kołnierzykach
pod ścianą chyłkiem


gdzieś z aryjskiej strony
kapela wali janklem po cymbałach
trzydzieści tysięcy po murze kirkuta
wdeptuje denka odmrożoną stopą


trzydzieści siedem, nago
w pół
w koszuli
mruczy w menory
małpuje do okien
na Smoczej wyszli
płyty chodnikowe
unieśli czoło z ścieków
rur
kanałów
jakby nożyce na siebie zachodzą
skrzydła i dłonie kołdry zapalone

w asfalt via Syjon
w oko askarisa
sześćdziesiąt wyje wąsko Okopową


z wózków
becików
w dal pluwając smokiem
w prawo, na prawo


w Stawki, w Zamenhofa
Żydy z prowincji
z rejwachem i kozą
milkną taktownie
ktoś podaje nogę


Idzie Anielewicz pod rękę z kochanką
Ida Rewka Nela ? jej właściwie było
czy zaplatała kosmyk wokół palca
wdzięcznie ? ponętnie
Chodźcie ryczy Dehmke
klęka osowiały na kupie szczotkarzy
kwitnie pąsowy
z przestrzeloną szyją


za rogiem Newton pod mankiet z Einsteinem
nad ghetto wolniej
równo
do odlotu
jeszcze partiami pejsowate klucze
sinus na sinus, po co wam ta wiedza
było w potędze ?
znów uchyla melon
Milion, Pięć milionów
zgroza, nie rachując
Anigsztajn trwoni po drodze ciasteczka






przypuszczam, droga
z wnętrza wprost do wnętrza
najcelniej, drgnienie stygnących muskułów
bólem ślizgany, bokiem
po krawędzi
człowiek do cienia
nadstawiony ostrzem
tnący milczenie
milczeniem
genezis




mówią, podamy pikantną potrawę
z krzeseł unieśli gratka, w dwa widelce
brzęsy oddzielisz zdjęty z ewidencji
oko szeleści mądrze w perspektywie
szybkie ujęcia : taczki na kirkucie
jeszcze cię czuję na plecach, źrenico
bardzo ostrożnie zerkamy na talerz
chudy po tarle
es Eichmann, bez patek




ścieraj ostrożnie
już nie umiem, natan
nie czytaj
nie chcę
zbieraj wodę w wiadrze
zdycha powoli
ja
moja poezja


trzeba zapomnieć
zamknij oczy
natan









Przypisy :

Majdanek - hitlerowski obóz koncentracyjny pod Lublinem. Miejsce
masowej eksterminacji Żydów polskich. Znane z bestialskiej gimnastyki
na placu apelowym. Nocą. Na mrozie. Najczęściej nago.

Judenrath - chodzi tutaj o Radę Żydowską, popularnie zwanej Gminą,
w okupowanej Warszawie. Radzie przewodniczył inżynier Adam Czerniakow

chanukowa świeca - .. wieczorem przy świecach pokazywano malcom
radosne cienie " zajączków " na ścianie ..

katoliki - potoczna nazwa tłustych śledzi bałtyckich,
cieszących się szczególnym wzięciem u Polaków w postne piątki.

janklem po cymbałach - bliska w polskiej tradycji narodowej postać
muzykanta Jankla z " Pana Tadeusza " wieszcza Adama Mickiewicza.

kirkut - cmentarz żydowski.

menora - świecznik. Świadectwo przywiązania do religii i harmonii
rodzinnej

askaris - potocznie : ochotnik łotewskiej formacji policyjnej SS,
siejącej terror w Getcie.

Mordechaj Anielewicz - uznany za wojskowego przywódcę
Powstania. Poległ w bunkrze na ulicy Niskiej.

Dehmke - pierwszy zabity esesman podczas likwidacji Getta Warszawskiego.

Anigsztaj - skromny i autentycznie zamożny przedsiębiorca.
Rzekomo miał udziały w branży cukierniczej.

Adolf Eichmann - naczelny pełnomocnik III Rzeszy od
" ostatecznego rozwiązania " kwestii Żydowskiej. Po wojnie
uprowadzony z Argentyny przez izraelski wywiad. Sądzony
w głośnym, publicznym procesie. Później stracony.







Idea


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Policja Biblioteczna dnia Sob 18:54, 17 Gru 2011, w całości zmieniany 3 razy
Post Pon 11:08, 31 Paź 2011
 Zobacz profil autora
Policja Biblioteczna




Dołączył: 11 Mar 2011
Posty: 183
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

Sławomir Różyc.Sara, oratorium o potrzebie ocalenia ghetta    








Recenzja :





Trzeba wielkiej odwagi artystycznej, ale przede wszystkim moralnej, żeby napisać
poemat o getcie warszawskim. Pan Sławomir Różyc wykazał się odwagą. I sprostał
zadaniu - a wcale go sobie nie ułatwił. Jest świadom - i widać to w jego utworze
wszelkich niebezpieczeństw : sentymentalizmu, który tak często
w literaturze
powojennej urągał godności ofiar ; poetyzacji, która dziełom o zagładzie odbiera
walor prawdy faktograficznej i psychologiczne ; wreszcie samej kuriozalności
uprawiania sztuki, gdy ma się do czynienia ze światem okrucieństw niewyobrażalnych.





Jak autor poematu unika tych niebezpieczeństw ? - Otóż on ich nie u n i k a, mężnie
stawia im czoła ! Jego poetycka jest surowa, chropawa - nie przez nieudolność,
ale przez powściąganie uczuć. Panuje w jego dziele równowaga emocji i faktografii :
czuje się, że przeżywa fakty, a nie swoje mniemanie o faktach. Starannie,
z pietyzmem
przenosi realia z wielu dokumentów życia gettowego i z jakimś żarliwym napięciem
przyrównuje do dzisiejszej codzienności. Jest to zarazem spowiedź artysty zawierzana
zmarłym - ofiarom getta.



Utwór pana Sławomira Różyca jest wydarzeniem literackim. Ten mało znany liryk
zmierzył się z najtrudniejszym tematem w sposób poważny, poetycko oryginalny.



Dobrze by się stało, gdyby znalazł się wydawca tego poematu - w formie książkowej



Piotr Matywiecki




Idea


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Policja Biblioteczna dnia Pon 11:14, 31 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
Post Pon 11:11, 31 Paź 2011
 Zobacz profil autora

Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu
Forum Jump:
Skocz do:  

Wszystkie czasy w strefie EET (Europa).
Obecny czas to Nie 1:24, 19 Maj 2024
  Wyświetl posty z ostatnich:      


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB: © 2001, 2002 phpBB Group
Template created by The Fathom
Based on template of Nick Mahon
Regulamin