Forum www.miastonocy.fora.pl Strona Główna
FAQ Profil Szukaj Użytkownicy
Grupy

Prywatne Wiadomości

Rejestracja Zaloguj
Galerie
sinuhe, marzyciel niepoprawny
Zobacz poprzedni temat | Zobacz następny temat >

Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu
www.miastonocy.fora.pl > Terminal tematow

Autor Wiadomość
sławek




Dołączył: 24 Gru 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

sinuhe, marzyciel niepoprawny    

zamieszczone wpisy stanowią cześć przeredagowanych postów na jednym z portali społecznościowych.
Ten zabieg miał uchronić autora przed zakulisowymi działaniami popartymi zarzutami o nadmiernej stronniczości tekstu.
Aby podkreślić niektóre fragmenty odchodzące od wersji pierwotnej, użyłem do oznaczenia gwiazdkę,
tutaj znaną pod pojęciem : reguła Templum.





Niewieściejemy.

zaczyna się się rano przy lustrze. Zęby. Żeby były białe. Nie wystarcza. Lśniące. Koszmarne nitki dentystyczne.
Jak to spłukać. Wyżąć. Czyli wstydliwie w papierek niczym tasiemca.

* nie zapominajmy : Świat pana Józefa K według jego wewnętrznego przekonania jest tworem uporządkowanym.
Osoby postawione wyżej w hierarchii społecznej postrzega jako jednostki wartościowe.
Niezawodne. Ich polecenia stanowią dopełnienie jakości życia, jakiemu oddaje się pan K, dla dobra ogółu.


dezodoranty. Tendencyjnie wydłużane pojemniki. Ale kto powiedział, że ten, czy tamten spryskiwacz, ma zdecydowanie
męski zapach ? Są też pękate. Czy jeszcze istnieje jakiś naturalny męski zapach ?

zacinanie się przy depilacji. Nie mówimy o łydkach, mówimy o obszarach. Wychodzimy z kilkudniowym
zarostem aby się w ogóle odróżniać. Niebawem modne będą męskie aparaty na zęby. Jakbyśmy nie byli zadrutowani
jak szkieletory

w pracy na śniadanie jogurcik. Obowiązkowy listek sałaty. Szorstkie uściski dłoni z koleżankami, i to one lecą z łapkami,
potwierdzając ten nowy przywilej. Przewińcie taśmy prawdy w głowie. Ile wiecie o diecie. Już nawet nie zwracamy uwagi.
Mówi się. Rejestruje się. Nowa krzyczy : Uważaj !
Chcesz mnie tym majonezem upierdolić bluzkę. Już nawet bluzgać nie potrafimy.

tylko takie nieśmiałe wymigiwanki pod wieczór. Wiesz Renia, chyba nie przyjdę. Słuchaj, nie rób to moim kumpelom.
Dodawanie sobie męskiej stanowczości. Ja wiem, że to są niezłe dupy, ale .. Renia przymyka oko filuternie.
- Chłooopie, tak, to ty sobie życie zwichniesz, albo co innego

coś blady jestem . Kupię sobie samoopalacz




Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sławek dnia Wto 2:57, 26 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Post Wto 1:42, 26 Sty 2010
 Zobacz profil autora
sławek




Dołączył: 24 Gru 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

sinuhe, marzyciel niepoprawny    

czarny ludzik


miałem kiedyś szklaną kulę. Ktoś ją musiał otrzymać na Gwiazdkę. Nie wiem jak trafiła do mnie.
Może zamyślony sięgnąłem po gwiżdżący czajnik na kuchni, oparzyłem się w palce, i ona właśnie wtedy,
pojawiła się w komórce z rupieciami.

teleportacja ? Świat równoległy ? Czemu nie. Nie wierzycie. To gdzie się podziewają te nasze pojedyncze skarpetki ?
Sprawdzasz w szufladzie. Szafie. Obmacujesz obudowę pralki automatycznej Amica. Czarna dziura.
Pojedyncze skarpetki szare. Jasne. Zielone. Z wzorkiem na kostce, nikt nie podpierdzieli, przypomnijcie sobie. I kto je wynosi ?
Lepiej nie zauważać.

ktoś wytarł kulę zachwycony opadającym śnieżkiem na choinkę. U podstawy znajdował się naturalnie mały przycisk,
tak że choinka obracała się powoli, i popiskiwała znaną bożonarodzeniową melodyjkę. Przez co nudną się
stała i jednostajną. Kucnęła zapomniana obok kwiatka na parapecie.

aż razu pewnego podczas burzy, zerknąłem odruchowo w stronę okna, wiadoma rzecz wyładowania, błysk.
Potem grzmot. Patrzę i nie dowierzam. Pośród choinki w szklanej bańce stoi czarny ludzik. Maciupki.
Czarny kapelusz. Palto czarne. Półbuty. Z wypustkami. Białe getry. Twarzyczka różowa. Z tych drewnianych,
powleczona dyskretnie błyszczącą farbką.

podchodzę bliżej do otwartego na oścież okna. Lubie takie deszcze z trzaskającymi fajerwerkami. Niemożliwe.
Nie widziałem wcześniej. Zapalam światło. Śnieżynki opadają. Nie widać. Słodka melodyjka nie jest już taka przyjazna.

dobra. Stawiamy na oknie. Ciemność. Powtarzamy eksperyment. Nie patrzymy od razu. Jedna Błyskawica.
Mamy patrzyć sceptycznie. Druga. Łaziliśmy już kiedyś nocą po cmentarzu. Trzecia.
Jest w mordkę, tylko jakoś tak bokiem. Zapaliłem. Wyjrzałem przez okno. Myślę, dlaczego się obraca w przeciwną
stronę. Choinka w tą. On na przekór. Nie dość, że nikt mnie nie uwierzy, ponieważ znika. To jeszcze się obraca.

schowałem kulę za książki w biblioteczce. Źle. W ten sposób ludzik był bardziej obecny. Na dno szafy.
Jeszcze będzie chrobotał po nocy. Albo drapał. Postawiłem kulę na szafie. Chodzę. Przesunąłem głębiej.
Przesunąłem najdalej jak tylko się dało. Byle nie widzieć. Ale mieć w pogotowiu. Byle nie wyjaśniać, ale pamiętać.
Przesunąłem, ponieważ rzeczy, których nie umiemy wyjaśnić, nie mają prawa istnieć. Nie maja prawa patrzyć na nas.

burza tymczasem przycichła, a raczej oddaliła się w stronę Podlasia, abym tam uświadamiać innym obecność
czarnych ludzików w szklanych kulkach. Kiedy dbasz należycie o ich szklane bańki, spryskujesz Ajaxem
i przecierasz systematycznie szmatką, czarny ludzik pokaże ci swoim maleńkim paluszkiem : Zobacz, niewieściejemy,
tak jak mnie przedwczoraj, o czym dalej po zrobieniu herbaty, i o ile chce się wam czytać te moje nocne pierdoły …





Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sławek dnia Wto 2:09, 26 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Post Wto 2:04, 26 Sty 2010
 Zobacz profil autora
sławek




Dołączył: 24 Gru 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

sinuhe, marzyciel niepoprawny    


statystyka.

tak przy poniedziałku w naszej spółdzielni Norweski Łosoś Wędzony Plasterkowany pojawił się chłopiec. Chłopczyk w Spółdzielni
nie pojawia się znikąd. Jeśli już jest, i okupuje biurka sekretarek, to znaczy, że przedszkole zamknięte. A mama w renomowanej
paczkowalni plasuje się znacznie ponad te biurka, które ten chłopczyk, w obecności przechodzący prezesów,
może i ma zaszczyt okupować, dzieląc obowiązki i biurka, pomiędzy sekretarki i siebie. Zaś mama miła doprawdy jest,
i przyłóż do rany, jedynie sympatyczni malcy miłych mam
żywi są niesłychanie. Aż mama i jej koleżanki administrujące z ulgą zezwalają, aby chłopczyk znowu
poleciał do tej Gosi. Czarnej Dorci czy Izy.

chłopczyk powoli unosi się w powietrzu , od tego entuzjazmu i przyjaznej atmosfery, bo jest wygadany.
Bo ma znacznie starsze rodzeństwo, i prawa, i przywileje starszego rodzeństwa przenosi podświadomie na siebie,
w rozmowie z Izabellą. W przekomarzaniu z Izą, przełożoną Ciemnej Dorci i Gosi. Z Jasną Gosią też się przekomarza.
Chodzi wszędzie. Porzuca dla niej nawet pełne pudełko herbatników. Ptasie mleczko Wawel. Cukier w kostkach karo,
wycinany taki. W trefle i piki. I w trakcie przekomarzania udziela Gosi klapsa w pupę. Jasna Gosia ani mru mru.
To Czarnej Dorci dla odmiany. Iza zamyka się pokoju. Ma niesłychane ważne arkusze do wypełnienia. Aż trafia się
producentka od oleju w naszych puszkach z flądrą podwędzaną. Stwierdza : To nie jest miła zabawa. Chcesz żebyśmy
cię szanowały ? Czy nie ?

chłopczyk wykonuje hałaśliwy odwrót długim korytarzem. Biegnie przy tym i macha rękami. Raczej nie wygląda
na szczęśliwego. Tutaj się pojawia nasz nieoceniony Józef K. Dotychczas cierpliwie degustujący wodę Żywiec w wersji gazowanej
Musiałyście wszystko popsuć ? - stwierdza z wyrzutem.
- Nikt nas nie będzie poklepywał po tyłku.
Ale on on was nie oklepywał wszystkie - uspokaja pan K. wywołując tym niemałe poruszenie wśród pań.
Jak to ? - teraz nawet Iza wychynęła na powierzchnie.
Wydaje się, że upatrzył sobie określony typ anatomiczny - sugeruje ostrożnie pan K. Patrzy przy tym wymownie
w oczy recepcjonistek. I te dookolne spojrzenie za siebie. Mimowolne. I ta duża Jasna z profilem Smosarskiej. I ta szczupła ,
którą szczególnie sobie upatrzył, choć chwilowo
nieosiągalna była. I ta najmniejsza, Ciemna o piersiach dyskretnie wyglądających spod sweterkach, i śpiących tam
sobie jak zgodne, puszyste zwierzątka.

Ach, statystycznie ? Chodzi o statystyczne poklepywanie - roześmiały się z ulgą, zarumienione.
Rzeczywiście ciekawe – przyznały dyskretnie obciągając spódniczki. Chodzi w tym o to, aby szew biegł idealnie przez środek.
Tyłem. A mówi się, że młode kobiety są mocno nieufne, jeśli chodzi o wszelkie zawiłe badania naukowe.
Wróci .. - szepnął tajemniczo pan Józef K.

wrócił. Ale nie chciał już oklepywać. Przez tą producentkę od flader. Jednak w pakowalniach ryb dalekomorskich
specjalistki od HR robią doskonałą robotę. Wynaleźć producentkę od zawiesiny olejowej, która jednym
zdaniem ukróci wszelkie manipulacje. I właśnie wtedy poprosili pana K. o coś z wędzarni. Zanim znalazł kontakt,
czarny ludzik natchnął pana K. przeczuciem. Pewnie już tam się przemieścił razem z tymi brakującymi skarpetkami.
Józef K. wrócił jakiś odmieniony. Zaróżowił się i widział klarowniej. Chłopczyk z wdzięcznością obejmował Izę.
Zaplótł mocno dłonie na jej płaskim brzuchu, i twarzą nieomal przywarł.
co ja mówię – upomniał siebie obserwujący z boku pan K. - jednoczył się z jej wypukłym pośladkiem.
Na miłej twarzyczce malowało się niewolnicze oddanie. Zachwyt. Ekspresja. Błogość.

i co się ze mną stało – westchnął w duchu Józef K. - że o tym. tak strasznie zapomniałem. Ach, moja bałamutna, pierwsza, dziecięca inicjacja.





Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sławek dnia Wto 21:41, 26 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
Post Wto 21:35, 26 Sty 2010
 Zobacz profil autora
sławek




Dołączył: 24 Gru 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

   

kieszonka


byłem dzisiaj po przelew. Kasjerka staranna. Młoda. Wierzchem blond jasny, pasemkami, pod spodem ciemniejszy.
Łamany ze słomiana herbatą. Do bladej i pociągłej twarzy dodać i przeciągnąć jeszcze powieki ecru różowe,
może jeszcze przy tych służbowo zaciśniętych ustach, dało by się, ale góra od kostiumu, a raczej bolerko,
w takiej uczniowskiej niegdyś granatowej barwie. Żeby w beżach jasnych, albo ostatecznie w małej czarnej,
ale siedzę uprzejmie. Odpowiadam krótko. Łagodnie. Nie gestykuluję.

na jej włosy patrzyłem ukradkiem. Kiedy ona spojrzała, uciekałem wzrokiem. W końcu pochwyciła.
Przekrzywiła nieznacznie głowę. Nieświadomie, i grzywka się leje fantazyjnie, potokiem. Uznała, że należy
interweniować w sprawie przyspieszenia mojego przelewu. I tutaj poznałem wartość mojego banku.
Lokuje się ona naprzemianstronnie w dwóch nadymających się półkulach. Wdzięcznie. Niby szczegół,
a jego znaczenie okazało się zbawienne, w tej całej mojej historii

wraca. Pyta : Dowodu zdaje się pan nie okazał. Okazałem – podejmuję jej watek melodyjnie. Z przejęciem kręcę
powolne, małe kółeczka na blacie jej biurka. Patrzymy oboje z przejęciem na kreślący palec. Istotnie równiutkie

- A nie leży tutaj.
Wychodząc wsunęła pani do kieszonki - rumieni się. Ale i ma ochotę poprzekomarzać trochę - A w której ?

A w tej na lewej pupce - i przelew przyśpieszył.

to jest tajemnica, ale kobiety są pewniejsze od najlepszego banku. Każdy gest. Każdy uśmiech powierzony, pomnaża
się trzykrotnie. I jak to się dzieje, że nigdy na tym nie tracą ? Zyskują na przepływie. One oczekują uśmiechu. Oddają
uśmiech z nawiązka. Na tym polega bankowość. Obroty. Obroty, odwiecznie smutnawi panowie. Albo inaczej .. geszeft.





Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sławek dnia Czw 2:04, 28 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Post Czw 2:02, 28 Sty 2010
 Zobacz profil autora
sławek




Dołączył: 24 Gru 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

sinuhe, marzyciel niepoprawny    


Afryka


tak by się chciało wyjechać gdzieś. Do Hiszpanii ? Bo ciągle o Kadyksie rozmawiają w Spółdzielni Hodowlanej.
A pan Józef chodzi i dogląda. Raczej mu tu Hiszpanią nie pachnie.
Albo czy jest coś ciekawego w Siennie – kazali panu K. wyzbierać te mniejsze - czyli być tam , bo tam nie byli.

Bo cóż ciekawego jest w Siennie ?

albo nad Amazonką zobaczyć węgorza elektrycznego – te mniejsze pieczarki pan Józef K. spakuje dla Tesco.

i Kilimandżaro, i te uśmiechnięte Murzynki, obnoszące swobodnie swoje nagie piersi. Jędrne i zuchwałe. Wezbrane
pokarmem. Piersi wieku średniego ciągnące do dołu sutkiem jak worek na wodę zawieszony na wielbłądzim łęku u Beduina.

czasem pan Józef obmiata jedynie grzybnie pędzlem. Wpatruje się jak w czarnej, tłustej ziemi pączkuje i narasta.
Niby białe jaja niewiadomego ptaka . A jak tam smok dorasta ..

i w końcu te wyschnięte i pomarszczone zobaczyć, schylić głowę przed piersiom Murzynek po raz ostatni,
nie klikać esemesów. Nie stroszyć się dulszczyzną. Że klikając coś, czy kogoś się, w Afryce uratowało.

teraz musi zakryć zapełnione skrzynki. W każdej był arkusz białego papieru. Najpierw płat po prawej. Starannie.
Gruby powlekany papier szeleści jak syntetyczna bielizna. I ten płat z lewej założyć od góry. Wsunąć od dołu jak bluzkę

bo to jest jedno wielkie kłamstwo posrane z tym UNESCO. Z tym przewodniczącym ONZ z trzeciego świata.
Żadna Poprawność polityczna. Żadna Globalizacja. Tylko Merkel sobie. Obama sobie. Putin sobie. I Mega Chińczyk.

A Afryki w tym spisie nie ma.

Afryka Umiera Pierwsza. Tak kiedyś zostanie napisane. A ja chciałbym znaleźć pieniądze i czas, i pokłonić się
dumnym piersiom Murzynek. Nie, Kadyks, nie Akropol, dla mnie, to siódmy cud świata ...

zniknął nam pan Józef K. z wózkiem za zakrętem korytarza. Któreś kółko mu piszczy. Trzeba będzie naoliwić.
I zapomniał dodać, że wszelkie czynności mają charakter żeński

jest mały słowniczek wyjątków





Cool


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sławek dnia Pią 0:03, 29 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
Post Czw 23:55, 28 Sty 2010
 Zobacz profil autora
sławek




Dołączył: 24 Gru 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

sinuhe, marzyciel niepoprawny    

Banał

czasem usta dziewcząt nie składają się na podobieństwo czerwonej i słodkiej czereśni. Między ząbkami zgrzytają
fragmenty szyb wystawowych. Policzki wydyma ekierka. A jeśli wypluwają jakiś wyraz przed siebie, to są to
ćmy czarne i mroczne ostrokoły.

podobne historie zdarzają się także w naszej Wytwórni dżemów niedosłodzonych. Kiedy ucichną sprzeczki
o wystrój nowej nalepki na musie jabłkowym, pan Józef K. słyszy nosowe szepty koleżanek. Te, między tostem
z serem, a męskim wiarołomstwem

przychodzi czas na mężczyznę, że już nie rozpala do kolacji cynamonowych świec na trójramiennych
świecznikach. Nie tulgamy po Jej plecach opalonych i gładkich, kulek lodu, językiem.

nie trwamy przy kuchni w samym fartuszku zielonym, z pomidorkiem czy lokomotywką naszytą na kieszeni,
dając naszym gołym pośladkom baczenie. Aż pokreśleni dostatecznie, tam niebieskim i czerwonym flamastrem,
w kółko i krzyżyk, nie chwytamy w końcu tego naleśnika na brzeg płaskiej patelni. I stoimy tak bezradni
z tym ciastem na podłodze, że aż w Jej oczach widać pikujące gołębie

zarabiamy w to miejsce. Nabywamy metraż. Zapraszamy Jej koleżanki, komplementując przypadkiem.
Rozrzucamy po stołach katalogi wysyłkowe i piloty telewizji satelitarnej. Wreszcie mówimy mimochodem do jednej,
z jej koleżanek najlepszych, że może czas wybrać się wspólnie do fryzjera

i wtedy Jej się oczy zaszklą, jeszcze przez moment wahamy się nad naszą naiwna Isabel z biura. Która
wprost skacze pół metra nad lodowiskiem, widząc jakie dajemy fikoły. Bądź gębą po lodzie na tych łyżwach

ale najczęściej Isabel jest brzydsza. Jej dwóch gimnazjalnych synów się wałkoni. Podkrada fajki. Drobne, i trzeba
ciągle wymyślać korki z angielskiego. Hipoterapie oraz owczarki kaukaskie. Które i tak nas na płask ciągną
po chodniku, uczepionych smyczy

a i tak gnoje nakłamią tacie o klacie włochatej i pnącej się spod niedopiętej koszuli niby popielate boa.
A on już tam ma w bagażniku rozklekotanego Golfa na nas klucz francuski. Łyżkę do felg. Albo niekończące
się flaszki Lodowej, zupełnie oślepłej w zakamarkach twojej ( jego ) piwnicy wraz z zeschniętymi na węgiel
drzewny, śliwkami. Potem jeszcze dla niego materac dmuchać na tempa, i zachwycać się Ich ślubnymi zdjęciami ...

jemu na imię Stefan, a on szczęka w tym śmiechu do niego jak drzwiczki od kredensu. Czy pan K.
zasłyszał jeszcze jeden banał z Wytwórni dżemów niedosłodzonych ?

Nie. Faceci całe życie marzą o prostaczkach



Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sławek dnia Sob 17:59, 30 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Post Sob 2:27, 30 Sty 2010
 Zobacz profil autora
sławek




Dołączył: 24 Gru 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

   


Kruk.

wyśniłem wierzchowca w czwartek. Mocny. Narowisty. Złowieszczy. Podobny zjawom ścigającym Frodo
Bagginsa na Władcy pierścieni. Tylko ten wyraźny. Samodzielny. Oczy bez tęczówek. Czarne . Bezdenne.
Jak u aniołów.

kiedyś pytałem zaprzyjaźnionych Romów. Oni noszą w sobie jeszcze stara wiarę. Mówili ostrożnie,
mówili wyraźnie i mówili mgliście. Powtarzali zmiana. Ciągłe wędrowanie. Coś o darze, którego nikt nie chce.

Powiedzieli, twój tabor pojedzie dalej niż nasze. Tam, gdzie błądzą nasze romskie tabory. Twój pojedzie prosto.
Ponad nimi. Gdzie się droga kończy. I zaczyna. Wierzę w znaki.

każdy w coś wierzy. Mój znajomy z Pomorza wierzy, że potrafi ocalić interes rodzinny. Ocalić nadzieje dla
zatrudnionych u niego ludzi. Jest z nimi 15 lat. Kiedyś na Wigilię napisał komuś w sieci, że wczoraj ktoś zapukał
do jego drzwi. A to Śmierć przyszła po jego żonę. Ale walczył. Był głuchy na pukanie. Mówi o niej,
że jest piękna. A ona jest Najbardziej kochana na świecie, i teraz da mu siłę, aby jego nadzieję ocalić.

znam bardzo starą kobietę. Już jej spieszno. Mówi : Kiedy się skończy to wszystko. Niech pan wpadnie wtedy
do mnie. Będę sobie siedziała ze wszystkimi moimi wnukami w raju. Bo teraz jestem sama. A oni się rozbiegli po świecie.

nie chcę ją wyprowadzać z błędu. Że jeśli zmartwychwstaniemy, to wszyscy w określonym wieku.
Ślepi zaczną widzieć. Niemi mówić, Umarli oblekać się w skórę. Wyobrażacie sobie jak wszyscy
będą wrzeszczeć ze strachu. Podczas zmartwychwstania.

ale będzie skandal.

tylko, że babć już nie będzie. Ale pomyślałem sobie, coś się zaradzi. Skoro już chce, podcharakteryzuję
ja trochę. Najwyżej znowu wyląduje w jakimś czyśćcu.

znam młodych sąsiadów, którzy wierzą już tylko w pory roku. Nie mają dzieci. Teoretycznie mogą.
Najpierw winien był on. Potem ona. Wreszcie się okazało, że substancja zasadowa wytwarzana
w macicy bardzo to utrudnia. Nie mają mentalnego problemu in vitro. Mają wiarę : Na wiosnę. Było coś cztery
tygodnie. A teraz : Zimą.

a mnie się wierzchowiec przyśnił. Nie pierwszy raz. Zawsze to poszerza moja wyobraźnię. Zmieniam otoczenie.
Znajomych. Czasem pracę. Rozwijam się. Uczę się nowych rzeczy. Czyli nie taki zły ten wierzchowiec. Byle do
nocy. W nocy jestem bezpieczny. Tak mam

tabor mam zawsze spakowany. Zbieram namioty. Zalewam wodą ogniska. Byle księżyc się pojawił jasny.
Bo ciężko całe życie wędrować samemu

czekam na znak. Wchodzę w piątek do magazynku, a tu światło wysiadło. Takie pulsowanie pod
powiekami. Krążki widzisz. Ale coś się koduje. Składa ze strzępów. Zobaczyłem kruka. Dużego. Dumnego.
Przechadzał się majestatycznie po regałach z nogi na nogę. Pan Kruk o popielatym i błyszczącym upierzeniu.
Wierze w znaki. Tylko, co znaczy popielaty kruk



Cool


Post został pochwalony 0 razy
Post Sob 17:52, 30 Sty 2010
 Zobacz profil autora
sławek




Dołączył: 24 Gru 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

   


Amelka


odwiedzili mnie świadkowie Jehowy. Zawsze znajdowali u mnie chwile wytchnienia w swoich wędrówkach
misyjnych. Zresztą nie oni jedni. Mormonów też podejmowałem. Noszę nawet przy sobie obrazek od nich.
Babcia za życia mnie zobowiązała. Noszę Jezusa Króla.

moi Świadkowie chadzają parami. Wcześniej był to znakomity gawędziarz z synem. Obecnie dwie
młode kobiety. Amelia ciemna blondynka w beżowym płaszczyku, kołnierz szalowy brąz, ciemny, wełniany
z grubej włóczki dorabiany, przypuszczalnie ręcznie, takież wywinięte mankiety rękawów. Kieszenie z wypustkami.
Często ją widzę na mieście i zawsze biegnie do mnie, drobi na tych obcasikach trzy do pięciu centymetrów.

a to berecik jasny, a nosek zaczerwieniony. A to kapelusik zgrabny, ulotny, w tych swoich okularkach w cienkiej
oprawie. Dziobek wszędobylski, uśmiechnięty : Proszę pana, ach proszę pana, jak tam budowa, widziałam, cieszymy
się wraz z panem – i rękawiczki skórkowe ściąga, tam na palcu obrączka. Co potwierdza jedynie jej walory.
Czyli : oddanie, lojalność, gospodarność, zapał w pracy misyjnej. Bo też straszna konkurencja u nich. Kilka dziewcząt na jednego brata.

dzięki nim poznałem Biblię. Owszem, nawracali mnie, ale nie potrafiłem się wyrzec akurat tego, czego
oni się wyrzekli. Teraz już nie próbują. Powiedzmy, jestem w strefie bez wymiany ognia. Chociaż ludzie są obecnie
bardziej tolerancyjni. Ale nawracać trudniej.

otrzymałem książeczkę. Czy wiesz dlaczego na świecie jest tyle Zła ? Wiem. Brakuje nam miłości. Byłem jej
wdzięczny za te zaczepki na ulicy. I za te pończoszki na zgrabniej łydce. Obecnie to unikat. Pas do tego musi
być pewnie różowy. Taki z miękkimi marszczonymi gumkami na chromowe spinacze. Ale biegnie w tym
do autobusu, słońce wzdłuż pończoszek jak szpady świeci i wysmukla, bo to moja znajoma sarenka biegnie, lekutko.

i powiem wam, że i Tam, kobieta chce zawalczyć o siebie, i Pan Jezus ją kocha

Wink Wink


Post został pochwalony 0 razy
Post Nie 16:12, 31 Sty 2010
 Zobacz profil autora
sławek




Dołączył: 24 Gru 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

   

Darwin

czasem najlepiej się ugryźć język. A powinienem. W czwartek zdjąłem się z wieszaka zagnieciony jakiś. Przyduszony
jesiennymi kurtkami. W gardło mnie wpadła kulka na mole. Przecież wysyłałem sygnały dymne. Mrugałem lusterkami.
Dziewczyny pocieszały mnie w komentarzach. Bo ciepłe te dziewczyny nasze, że za nimi w zimę można iść na bosaka. Źle mi było ?
Ale widząc na ulicy przyjaciela musiałem dziób otworzyć

zapomniałem, jak z fanatykami bywa. Że gdybyś wsadził go do wanny z dziesiątką Japonek chętnych do masażu. Z jakuzzi
i gąbkami. On wcześniej czy później wróci do rozmowy sprzed lat

podejmie ją ścisłe z tego miejsca, gdzie słusznie wykonałeś unik. Gdzie udało się cudem ten unik wykonać. I trzeba się czasem
trzepnąć w czerep dziurawym kapciem, bo nie ma przyjaciół wśród fanatyków. Jest tylko misja nawracania, której muszą
dokonać na tobie.

a mój znajomy, nudziarz systematyczny któregoś tam stopnia naukowego, uważa : Że świat nasz Samo Powstały w sobie, w najlepszym
jest porządku. A ja nie mam pewności jak powstał świat. Czy nagle wybuchł. Czy został poskładany jak puzzle. Czy najpierw kura była.
Czy przed kurą jajko.

jeśli już mam rozmawiać o poważnych sprawach, chcę to robić pogodnie. Z humorem. Trochę się poprzekomarzać, ale też
dać szansę, na pozostanie z honorem przy swoim zdaniu, mojemu polemiście.


bo jakby wyglądał świat, gdyby ludzie i zwierzęta mieli jajcowate głowy jak większość intelektualistów. Jakby wyglądał
spacer w parku, gdyby trawa, liście i psie gówno na trawie, były w kolorze lylowym ? Albo gdyby na tym świecie żyli sami
mężczyźni. I rozłaziliby się ochlapli. Niedomyci i z jajami na wierzchu ?

a właśnie początek rasy ludzkiej wziął sobie Gutek za cel krucjaty do przekonania mnie, biednego żuczka, o gutkowych racjach.
O Świetlanej przyszłości wynikającej z rozwoju Darwinowskiej teorii ewolucji

i choć w kółko różańcowym nie jestem solistą, ani w bingo u protestantów nie gram, to jednak ktoś musi stanąć po stronie
Pana Boga. Bo powiedzcie czy ta historia z Adam i Ewą. naturystami w sadzie, nie jest romantyczna ? Do tego Wążżż szepczący,
i mamy klasyczny trójkąt

ale pieniacz był przygotowany chyba ze trzy lata nad tym myślał. Wziął mnie na kobiety.

bo między facetami zawsze idzie o kobiety. A jeśli idzie o kobiety, to jeden z facetów musi mieć rację. Bo kobieta racji
nie ma. Ona na to patrzy. I tak jest zawsze. O kobiety idzie, nawet między gejami.

mówi do mnie : Dobrze, wiem, że masz odchyłki. Ostatecznie od Ewy pochodzisz. Tak twierdzisz ? A chciałem zauważyć.
Ewa była jedna, czyli mamy kazirodczy problem

oprotestowałem naturalnie. Mówię : Pierwsza była Lilith - chociaż tak po cichu nie wiem czy Lilith nie była wężem. A raczej
żmiją w tym wypadku. Żmiją nastawiającą Ewę do męża na plaży, to znaczy na trawie. Ale to dwie zaledwie . A według
świeżo potwierdzonych badań genetycznych pochodzimy od trzech matek. I wtopa.

jednak wtrąciłem refleksyjnie : Mówisz z drzew zeszliśmy. Z drzew zeszliśmy i wycięliśmy do pnia nadertali, ty potomku
jaskiniowego nazisty !

i wtedy coś w nim pękło, przeszedł na drugą stronę ulicy, a ja schrzaniłem sobie ten jedyny dzień urlopu, który wziąłem
na załatwienie spraw z fanatykami ze Stoenu.


Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sławek dnia Sob 20:39, 06 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Post Pią 1:06, 05 Lut 2010
 Zobacz profil autora
sławek




Dołączył: 24 Gru 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

   

Mysz

mysz, co ze mną mieszka wypuściła się dziś po ulotki promocyjne ze skrzynki pocztowej. Lubi sobie
pogrypsać te bardziej wykwintne jak Elle czy Ikea. Dotychczas czekała na mój powrót z pracy. Kiedy to
machinalnie opróżniałem tubę pod skrzynką, i zostawiałem zazwyczaj na brzegu narożnika w kuchni.

Postanowiła się rozruszać, i tak rozkojarzona wybiegła przed furtkę, że wprost pod koło pędzącego
Ducati. Aż zmrużyłem oczy, przeczuwając najgorsze, Mysz pomieszkuje u mnie już jakiś czas, i nigdzie
nie zostawia niedopitych kubków. Nie blokuje łazienki. Nigdy jej nie widziałem uczepionej telefonu.

obyło się bez nieszczęścia. Ale żeby odrobinę skruchy. Obróciła się na piętach za motocyklistą, i ...

- Spisek ! Skalkulowany na chłodno spisek firm samochodowych. I smarują tym tchórzliwym
premierom, paskarze ! Prowadzicie z nami wojnę ? Codziennie ginie więcej ludzi na drogach
niż we wszystkich
... Afganistanach ...

- ... byle kogo sadzają za kierownicą, z samej teorii liczb wynika, ilu niedowidzących siada za
kołkiem. A co druga ofiara wypadku to pieszy, i to wszystko w imię postępu. Ja się pytam, jakiego
postępu ? Jaki postęp ma pieszy, który nigdy nie siada za kierownicą tych maszynek do mielenia
miecha. Cywilizacja śmierci !

- Gdybym ja po pijaku rozbiła komuś głowę, odpowiedziała bym za usiłowanie zabójstwa – zrobiło się
niezręcznie. Biega tam w kółko i pokrzykuje ...

mówię : Przestań mała, co ty świat przyszłaś naprawiać ?

obraziła się. Teraz tak myślę. Jak nic, obraziła. Jeszcze na odchodne rzuciła przez ramie : Zabójcy dzieci
też dostają mniejszą pajdę niż za dorosłego. Bo liczy się tylko ten Duży !

wymknęła się niby rozbiegać ten stres po łąkach. Ale ja wiem, znajdzie sobie kogoś ciekawszego.
Powiedzmy to sobie prosto w oczy, czy ona dzisiaj nie okazała się bardziej twórcza ode mnie ?

aż serce się ściska kiedy patrzę na ten biały ser z Pułtuska, co jej zostawiłem na talerzyku
w kuchni, tak jak lubi. Puściłem, Wish You Were Here – Rednex, zawsze przepadała za takimi
rzewnościami wyśpiewanymi cukierkowym głosem ...

dupa stary, nawet Mysz się na tobie poznała. I gdzie ja teraz taką druga znajdę ?
Sprzątała po obiedzie. O pensje nie pytała. Siedziała cichutko w norce. I jeszcze alterglobalistka




Wink


Post został pochwalony 0 razy
Post Sob 20:38, 06 Lut 2010
 Zobacz profil autora
sławek




Dołączył: 24 Gru 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

   


Gra w klasy


zadzwoniła żona fanatyka. Poznałem ja przez pewnego grafika i aktora spektakli alternatywnych.
Niby teatr gestu, pełen ruchów kanciastych, w przeciwieństwie do pantominy. Grafik w trakcie płomiennej
miłości do plastyczki, drugiej kolejno licząc żony, ja ufny znaleźć jakieś zdarzenie do samotnych przemyśleń
filozoficznych, co się kończyło raczej gwałtowną fizjologią po spożyciu kilku flaszek. Ale tak to już jest, kiedy się
trafia w malarskie kręgi, choć pija tam wykwitnie z cienkiego szkła lub kieliszków.

zrozumiałe, esteci wizualni. Gdzieś tam na orbicie, wracając zapewne ze Stodoły, przyciągnęliśmy fanatyka
do niej, jako ludzie gościnni i dziarscy, trochę ratując twarz z braku funduszy na wódkę, a trochę licząc
na aromaty kuchni Bej. Skończyło się tym, że grafik jest teraz przy żonie entej, ja dramatycznie unikam filozofii,
a Bej dzwoni do mnie w charakterze żony fanatyka, właśnie

dzwoni ponieważ byłem zapraszany, a się nie odzywam. AA - mówię - byłem zapraszany na grilla
przez Gutka, ale spójrz przez okno
Oczywiście razem z Bej wiemy w tej chwili, co znaczy zapraszać kogoś na grilla w połowie października.
Wpadnij na ciasto.

wpadałem dwukrotnie. Kiedy związek grafika wykrwawiał się gwałtownie. Grafik docierał spóźniony,
i też się wykrwawiał gwałtownie w zamkniętym kiblu. Fanatyk był jeszcze ambitnym pracownikiem naukowym,
płochliwie reagującym na odgłosy w łazience. Zamykającym się w pokoju nad niedokończonym właśnie
elaboratem, jakby to nie brzmiało, głupio

pozostawałem z Bej. Kobietą świadomą swoich rozkwitłej urody, o rzewnych madolinowych kształtach.
Poręczną w tańcu. W czarnym golfie, gdzie nad przyjazna buzią, wystrzelał niby z pąka, goździk krótkich,
lśniących, i sterczących wokół włosów.
Toteż zezowałem na nią znad ciasta. Fanatyk zaglądał. Ona błyskała taką przyganą na tego zeza.

... ściąga z namysłem lewą brewkę. Herbatki – mówi. Klaszcze w dłonie jak dziecko. Niewinne, nieznające swojej mocy paluszki - zrobimy sobie herbatki ...

grafik przed lustrem pewnie wyrzuca sobie : I ci ty zrobiłeś z siebie Darek ?
Ja krztuszę się w ciasto drożdżowe. Pachnące kęsy. Zaraz zasypię rodzynkami rozłożoną na ławie,
Grę w klasy ... Cortazara. Walczę, aby nie wyjść ostatniego kretyna. Bej herbatką tarasuje wejście
fanatykowi, żeby nie wiedział, co tu się mogło ukroić właśnie. Ale jego do elaboratu przepłasza głos Darka z łazienki

widzę Bej patrzy na mnie z namysłem. Dotyka dużego szklanego kota maści czarnej w szkle ozdobnym.
Głaszcze palcami. Mimowolne kółko wokół ucha, w jakimś zasłuchaniu. Klimat jak z Czechowa ..
A potem się odwraca tanecznie jak łyżwiarki otwierające się dygiem, szeroko wędrująca łyżwą w stronę
publiczności, i dalej z łyżwy czubka, w owacjach ruszają do boksu. To znaczy do kuchni ...

a ty żebyś był aniołem, w tym przypadku upadłym, musisz przegrać z milionami lat ewolucji. Z nudziarzem
Gutkiem wymachującym patykiem na mamuty. Bo ona jest kobietą wierną. Kocha miłością niezachwianą.
Mateczno opiekuńczą. Ooo .. biedny sinuhe żebrzący na piasku. Odtrącony z ogłupiałym przerodzeniem pełzającym w spazmach . Robaczku, nic z tego nie będzie ...

... a ty tam jesteś ? – otrzeźwia przez telefon. A ja na pustyni. Wyjaśniamy sobie kwestię brakujących
trzech kobiet. Bej twierdzi, że mam szansę w tej próbie z fanatykiem. Mam Biblijną Ewę. Lilith. I przekonuje mnie, że Adam mogła być kobietą, nawet.
Pytam – Jak to ?

... a co to dla Stwórcy podnieść patyczek w ziemi, zasklepić miejsce i wsadzić, niech sterczy ... - teoria Bej
wydaje się nęcąca. Aż wykrzykuję zdumiony : Uważasz, że Pan Bóg może być kobietą ? - rozważam dalej głośno – w takim wypadku ...

nie prowokuj mnie. I przyjdź na ciasto – słyszę jej melodyjny głos w słuchawce.
Dlaczego Bej ?
Patriarchat...
No dobrze, i co z tego wynika ? - pytam nieświadomie

... a wiesz, co ja przypadkiem trzymam w ręku ? - szepcze ciepło Powiedz ...

Nożyczki.


Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sławek dnia Śro 9:23, 10 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Post Śro 1:46, 10 Lut 2010
 Zobacz profil autora
sławek




Dołączył: 24 Gru 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

   


Elton


czy pan Józef K. zna osoby gotowe poświecić swój wizerunek celem poprawienia jego samopoczucia ?
Odpowiedź : twierdząca.

Osobników takich, czy raczej trzymając się języka medycznego, obiekty takie dzielimy na dwie kategorie :
Wariaci i Ludzie z liściem na głowie

wariat jest obiektem bezinteresownym, w początkowej fazie często pragnie zwrócić na siebie uwagę.
Celem wariata jest emocjonalne podniesienie nastroju w pracy do poziomu : Jest mnie miło i zajebiście.
Wariaci rytualnie wykorzystani są przez szanowanych pracowników z najebanym ego. Dyspozycyjni
pracownicy z deklem nafajdanym ego aż po sam wierzch, przedstawiają wariatów pokątnie jako jednostki
niegodne awansu pracowniczego, i z powodów higieny psychicznej, do wypieprzenia na bruk.


pan K. osobiście zna młodego wariata, miewającego pomysły twórcze, które w pewnym oderwaniu
od rzeczywistości realizuje z niemałym kunsztem aktorskim. Wariat ten jest bezkonfliktowym i niebywale
uzdolnionym pracownikiem. Nosi okulary, dzięki którym nosi przezwisko : Elton.

Elton nie używa imienia ani nazwiska. Kiedy nadejdzie do niego służbowa przesyłka kurierem,
biegają zrozpaczone panie recepcjonistki, pop całej Kapslowni soków Kubuś, aż w administracji ustalą,
że to do : Eltona Johna.

Elton był ostatnio w spółdzielczym studiu fotograficznym Nakrętka 1, gdzie znalazł skórzany pejczyk,
kunsztownie wykonany i wiadomego przeznaczenia. Pejczyk był własnością gościnnie przebywającego
w Kapslowni reżysera.

Elton w swojej wyobraźni odtworzył domniemaną historię pejczyka. Jako stuprocentowy wariat zechciał
ją odtworzyć, uważając swoja kreację za wysoce humorystyczną. Podszedł do siedzącej na wózku
inwalidzkim koleżanki manager i z napięciem na twarzy, uderzając lekko pejczykiem o oparcie wózka
powtórzył chrapliwie : Powiedz, lubisz to dziwko ...

pani menager odchyliła się do tyłu i aż kładą brodę w okolicy obojczyka pośpiesznie zapytała : Co ci Elton ?

potem w samotności długo jeszcze śmiała się do siebie. Kręciła głową z niedowierzaniem. I zagłębiała palce w gęste
blond włosy z rozmysłem

pan K. dyskretnie wspomni o tym Eltonowi. Bo pogodni wariaci też potrzebują wsparcia. Pan Józef wie coś
o trym. Sam się wzoruje na wyższej kategorii wariata ekologicznego, zwanej : Człowiekiem z liściem na głowie

ale o tym może następnym razem .. lubisz to dziwko ...



Wink Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sławek dnia Sob 2:21, 13 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Post Sob 2:20, 13 Lut 2010
 Zobacz profil autora
sławek




Dołączył: 24 Gru 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

   

Wanilia

Michała Piroga widziano. Film kręcił. Stał taki zamyślony przed drzwiami do Pizzerii. Prawie,
że opuszczony. Spojrzeli po sobie z pan Józefem K. Inne gatunki ptaków. Piróg jednak zwrócił uwagę.
Spostrzegawczy. Żywy jak rtęć.

drobny i bezpośredni. Bardzo chciałby zrobić coś swojego. I nie chodzi tu o wrażenie czy pieniądze.
Michał chciałby się wyrazić. Ze swojej ośmio minutówki w Tv cieszył się niezmiernie. I nie należy się
dziwić. Puszczają materiały minuta dwadzieścia. Rzeczywiście przełom. A to w niedzielę. Dzisiaj.
Puszczą w Tvnu. I pan Józef K. musi to zobaczyć

chce się dowiedzieć, co się dzieje Pirogiem przed kamerami. I jakim cudem oni potrafią go tak
zniewieścieć. Michał rozmawiał z chłopakami, a Józef K. patrzył. Opowiadał o tańcu . Ma te
magiczne ruchy rąk. Biodra chodzą mu jak węże. Ale gejówki w tym nie ma. A na ekranach
Tv jest. Uważajcie na kamery.

uważajcie na to czarne szklane oko. Na to martwe oko kamery przenośnej, czy na statywie.
Mówię wam, wydobywa z was to, co jedynie przez krótka chwile się pojawia. Potem To składają
na stole montażowym, i z natchnionych wężowych ruchów biodrami, wyłazi jakiś taniec przy rurze
z doprawianymi cyckami z papieru

a pan K. nie lubi jak mu człowieka przed oczami przerabiają na kukłę. Dodajemy od siebie, że pan K.
gejów lubi. Lubię z nimi rozmawiać. Bo są lotni i bezinteresownie wiele Józefa nauczyli. A cała reszta ?

Oni wiedzą, że nasienie pana K. nie dla nich. Tak jak ich, nie dla pana Józefa. Poznają to po jednym
spojrzeniu i pan Józef zawsze czuł się wśród nich pewnie. Jak obcy szary jastrząb, wśród jastrzębi
o kanarkowym upierzeniu. Bo pan K. lubi zapach wanilii. I może dlatego ich lubi

nie znosi za to telewizji. Bo rozpierdala człowieka mentalnie. Z człowieka zostaje ledwie
kilka kanarkowych piórek ...



Wink Wink


Post został pochwalony 0 razy
Post Czw 22:51, 18 Lut 2010
 Zobacz profil autora
sławek




Dołączył: 24 Gru 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

   



Ksero.


niedawno Sonia poczęstowała pana K. ciasteczkami na dzień Chłopaka. Z pierwszymi
życzeniami zwróciła się do Józefa, a dzieląc ciasteczka jej rączka wdzięcznie pozostała
chwilkę na jego. I poczuł się nagle marynarzem, któremu nie dane wrócić do portu. Wojakiem,
któremu miłosiernie zezwala się na śmielsze całusy bądź uściski. Bo też K. na tej wojence się zapodzieje ...

przed kilkoma miesiącami Sonia skinęła na Na Józefa K. z pomieszczeń animatorów
wypieku, przejęta uchyliła pokrywę kserokopiarki, rozglądając się lękliwie.

Słuchaj K, ja się z tego nie wytłumaczę – szepnęła chrapliwie - to mój pierwszy dzień, tak mi zależało,
a ktoś mnie to podrzucił

dopiero Józef mógł zerknąć na przemycony arkusz ksero. Nie powiem, twarz mu się wypogodziła,
wszystko wyglądało na typową w naszej Bagietkowni wkrętkę.

apetyczną - choć Sonia była innego zdania.
to nie ja na tym jestem – zastrzegła stanowczo .
przecież widzę – przytaknął Józef K.
widzisz, ale inni powiedzą że takie rzeczy pierwszego dnia – już tak na pograniczu załamania nerwowego
Szefowi miałam odbić. Przestań się wgapiać. Znasz szefa tyle lat

może zaboleć – uprzedza taktownie pan K. W drzwiach pojawia się Szef. Zafrasowany dzisiaj i nieobecny.
Sonia nie tak rozpaczliwie jak się spodziewał Józef, ściska jego rękę w łokciu. Pomóż – prosi.
cicho – mówię. Ale powiesz mi skąd wiedziałeś ?

Szefie, właśnie, dlaczego my nie mamy kolorowej kserokopiarki ? - zagaduje K i ściska dłoń szefa.
Druga jego dłoń jakoś automatycznie zmierza do Sonii. Wcale nie patrzy w jej kierunku. A ona jak
zahipnotyzowana wręcza mu arkusz ksero. Szef spogląda.
Ooo - spogląda jeszcze raz. Mimowolnie , zwalnia merytoryczną odpowiedź na pytanie K.
Nie będzie szastać, są świetne skanery, drukar .., dobre ujęcie, czyje to ? - pyta konspiracyjnie.
Sonia spływająca rumieńcem kręci przecząco głową

nie ujęcie,a raczej klapniecie – teraz obaj z K. oglądają ksero na wyciągniętej dłoni szefa
– kogoś pełniejszego w biodrach.

dyskutowałbym, ale kiedy ? - w właścicielu musi się zawsze obudzić coś właścicielskiego. Czujnego.
Myślę, że późnym wieczorem – odpowiada pan Józef – i dajmy spokój z przepytywaniem ochroniarza

dlaczego ? - Szef przekrzywia głowę. K. idzie za jego przykładem. Widzisz Szefie tę równiutka
linię przedziałka ?
Powiem ci K, masz rację , w kolorze to co innego. Przedziałka mówisz ?

Sonia zupełnie wypadła im z kadru. Jednak staje za nimi na palcach, zafascynowana.
Ja wiem Szefie, że dyskretnie wywinięte wargi podsuwają zawoalowane obietnice, ale
proszę spojrzeć – K. zakreśla okrąg w powietrzu - przedziałek zakończony jest pulchnym
dołeczkiem. Właściciel potwierdza.
Proszę przyłożyć szerokość palca poniżej – obaj wykonują w myśli podobną geometrię. - Widzi tam
szef zaokrągloną wypukłość ? Nieznaczne rozwarcie ?
Józef znał szefa już tyle lat. Znam ta iskrę spod przymrużonych właśnie powiek - o czym on mówi Soniu ?

Sonia zaplotła właśnie ramiona na piersiach. Spogląda na pantofle. Chyba jej teraz trudno być taką
niepotrzebną. Taka niewinną mężatką. Ale przecież kobieta nie może być wszystkim jednocześnie.
Dziewicą czystą i ...

Mówię o łechtaczce Szefie. Tu się znajduje łechtaczka – K. dotyka tryumfalnie kserokopię palcem.

I co ma łechtaczka do rozmowy z ochroniarzem ? - Szef z trudem powstrzymuje uśmiech.
Sonia z rezygnacja poprawia fryzurę. Jest Uratowana, tylko ...

To że łechtaczka jest niewyrobiona i należy pewnie do jednej z niewinnych asystentek zakochanych
po uszy w tych fijołach z produkcji. A tamten, Szefie, każe jej klapnąć goło na ksero, i całe zamieszanie

w takim razie nic nie wiemy K. ? Soniu ? - Już chciała przysiąść za compem - nic nie wiesz K. ?

nie wiem Szefie. Nie patrzyłem jeszcze – niby tak odchodzą w miejscu. K. wysuwa do Sonii dyskretnie
podniesiony kciuk za plecami

nie patrzyłeś, mówisz. Ale ty ciągle patrzysz - rozważa głośno Szef, i z pewna pretensją -
One ci na to pozwalają K ?

Szef też może – Józef K. odgryza się kąśliwie.
Jak to sobie wyobrażasz K ? - ach jak ja ten Józef K. lubi lawirować na krawędziach

niedawno nagrodzono Sylwię premia motywacyjną. Kupiła sobie takie jedwabne wdzianko z mandaryńskimi
smokami. Czerwonozłoty haft. Widział Szef ? Otóż ! Trzeba takie rzeczy zauważać. Podkreślać. To się
nazywa integracja.

Trzymaj ! - szef wręcza K. arkusz ksero. Czuje się poważnie zajęty. Ale z humorem - I co K ? Nie patrzymy ?

Nie patrzymy Szefie.

czasami K. zerka sobie na kserokopię przed wyjściem z pracy. Mój Boże – wzdycha - że są jeszcze takie
niewyrobione na tym świecie. A przecież to jedynie nasza wina ...


Wink Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sławek dnia Wto 4:18, 02 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Post Wto 4:15, 02 Mar 2010
 Zobacz profil autora
sławek




Dołączył: 24 Gru 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

sinuhe, marzyciel niepoprawny    

na imię Jej ...



mali mówią, że nie ma butów dla nich i muszą kupować w dziecięcym. Duzi mówią, że nie ma, bo na
nich szewcy oszczędzają. Średnich przybywa co dzień więcej, niż zdążą wyprodukować butów
w fabrykach.

a jak jest z niebem ?

biedni mówią, że nawet nieba dla nich zabraknie. Bogaci mówią, że nie wszystko da się kupić za
pieniądze. Przeciętni mówią, że wszędzie jest inflacja, i co nie uzbierasz przepadnie, choć ktoś ciągle
bierze na tacę.

a czym my się najbardziej emocjonujemy drodzy bracia i siostry ? Otóż wciągamy na siebie nasze
sobotnie, obcisłe sukienki, żeby nie oddychać, zakładamy kurtki haftowane w buńczuczne
napisy, i niczym huzarzy majtający warkoczykami w szarży, wypatrujemy, czego ?

wypatrujemy barwy

on ma być barwy różowej. Przyjaznej jak skóra. Może pachnieć pomarańczem, co kojarzy
się z ciepłem. Świece są w kolorze zielonym, co znaczy spokój. Jej włosy są krucze, symbolizuje
to długowieczność, a tutaj wierność.

czasem dodajemy seledynową inteligencję, bo zawsze trąca ona nam chłodem. Dodajemy też
rzucona niebieską piłeczkę, kiedy nie potrafimy już ukryć podniecenia, a partner nas zachwyca

na koniec gasimy światło i zapalamy świece barwą miodowo - szkarłatną, co kojarzy się
z bezpieczeństwem, i skłania do pozostania na noc

po cóż ja to piszę ? Mam poważne kłopoty z postrzeganiem. Tracę powoli umiejętność pisania.
Muszę od nowa uczyć się barw i mowy. Bo choć nie wyruszam z wami nigdzie sobotniej nocy,
też marzyłem o tej Prawdziwej

bo zwykle nie wymawiamy jej imienia. Jej imię stało się banalne. Jej imię jest jak włosy
sprzedawczyni pod czepkiem na dziale mięsnym. Ale wpadliśmy na siebie. Było to
zaplanowane w jakieś dobrej albo złej bajce. Wiedzieliśmy o sobie, i złożyliśmy się zgodnie,
być może odwrotnie, jak mała srebrna łyżeczka z widelczykiem w platerze mojej babci

otóż Prawdziwa zna tylko dwie barwy. Czerwoną, jak pięść krwi tętniczej walącej
w podbrzusza jak w bęben. I jeszcze wodny błękit Cezanne, kiedy spojrzysz jej w oczy,
i wierzcie samymi spojrzeniami też można To osiągnąć, a wtedy z nieba spadają dzioby szyb
zaostrzone, i przez piersi wychodzą na wylot

potem jedno ucieka, jeśli obydwoje nie umarli wcześniej przez zapomnienie. Cała
sztuka polega, aby drugie wyczekiwało wiernie. A czekanie jest bezbarwne, aż wróci,

wtuli człowiekowi ciemną główkę w piersi, nic nie powie. Tylko będzie płakało, że to już. Że przeżyło,
nikt nikogo już więcej nie opuści. Że to jest szczęście, co nazywa się

... nuda

bo też taka jest ta Prawdziwa. Nie na słówka. Nie na esemesy. Nie na zapewnienia. I niezdecydowanie.
Nie na pocałunki. I to co zwykle nazywamy łóżkiem


... na pokaleczone od palców stóp podniebienie, jest
na krzyk wysoki jak katedra, i nawet we śnie
na długie wijące się na plecach tatuaże od paznokci
... końcu glukozą w pracy, też jest, kiedy zasłabniesz ...


dlatego nie wzywajcie Jej imienia nadaremnie. Lepiej zostać przy sobotnich obcisłych
sukienkach. Pomarańczach i włosach kruczych. Potem już miodowe płomyki świec i szczęście,
co w tym świecie nazywa się

żyli długo i szczęśliwie

a ja, który utraciłem poczucie kolorów, poczekam cierpliwie w pustce, co ma kolor bezbarwny.
Jeśli zawiedzie, będę pierwszym na tym portalu okazem zombie. A wtedy drodzy bracia
i siostry, w swoim miłosierdziu, dobijcie mnie kołkiem

bo w takim czekaniu już się nie jest człowiekiem ...







Wink Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sławek dnia Nie 14:02, 07 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Post Nie 14:01, 07 Mar 2010
 Zobacz profil autora

Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu
Forum Jump:
Skocz do:  
Idź do strony 1, 2  Następny
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa).
Obecny czas to Nie 1:24, 19 Maj 2024
  Wyświetl posty z ostatnich:      


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB: © 2001, 2002 phpBB Group
Template created by The Fathom
Based on template of Nick Mahon
Regulamin