Forum www.miastonocy.fora.pl Strona Główna
FAQ Profil Szukaj Użytkownicy
Grupy

Prywatne Wiadomości

Rejestracja Zaloguj
Galerie
Sławomir Różyc. Kroniki portowe. Liryczny poemat szpitalny
Zobacz poprzedni temat | Zobacz następny temat >

Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu
www.miastonocy.fora.pl > Sławomir Różyc. Facebook i inne portale społecznościowe

Autor Wiadomość
kup_mi_włoskie_buty




Dołączył: 21 Lis 2011
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Sławomir Różyc. Kroniki portowe. Liryczny poemat szpitalny    



Sławomir Różyc. Kroniki portowe. II Kolchida
VII. Dama karowa po morzu tęskniąca





połacią szeroko jakiej sukni plisy
wzbierają po wodzie czuprynami sinej
mocy co nimi w górę by usta otworzyć
nie zdążą przed inne i szepty ich spodem


prze połać bryzgi czując bielą stromy
po dłoniach z falą masztem żagiel chromy
zeszkli się po wodzie wyniesie z szeptami
tako wyraźnie zmarszczek w oczach sploty


każda powtarza Gdzie mój słodki jasny ?
Ten w dłonie silne znów pochwyci biodra
Ten lgnął pod plisy gdy falowałyśmy
nad jabłko masztu na wspólny początek







Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kup_mi_włoskie_buty dnia Sob 1:39, 29 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz
Post Nie 10:49, 09 Lut 2014
 Zobacz profil autora
kup_mi_włoskie_buty




Dołączył: 21 Lis 2011
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Sławomir Różyc. Kroniki portowe. Liryczny poemat szpitalny    





Sławomir Różyc. Kroniki portowe. II Kolchida
VIII. Nocne rozmowy z Królem Olch.






Poukładać życie układać w szufladzie
skąd tyle paprochów pióro okulary
ktoś bez wyobraźni przyniósł kalendarzyk
Piórem na papierze nazwij wreszcie sprawy
Często tak robimy z dziesięciu powodów
- U ciebie się mnożą nagle do dwunastu
Wiesz skoro podglądasz płaczę mniej niż inni
Dziwnie obsceniczne Stacje Twojej Męki


Ale Michał Anioł nie będzie cie słuchał
- Nie ważne czy słucha a ważne dlaczego ?
Bo Panią Snu jesteś jansenistko z kosą
Michał cie rozpoznał w starym manuskrypcie
Ale on wygląda po czterdziestce z lupą


powoli materializująca się zjawa wyraźnie wzburzona
kpinami z Michała Anioła


- Sam żonę obwiniasz a milczysz o Pierwszej


Pozwól że zapytam : A masz ty sumienie ?
- Panem Złudy jestem w wymiarze niemieckim





Wink


Post został pochwalony 0 razy
Post Nie 11:22, 09 Lut 2014
 Zobacz profil autora
kup_mi_włoskie_buty




Dołączył: 21 Lis 2011
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Sławomir Różyc. Kroniki portowe. Liryczny poemat szpitalny    





Sławomir Różyc. Kroniki portowe. II Kolchida
IX. Cenzura szpitalna.




cała prawdę o nas przez szpitalną pralnię
cierpliwie w parze w obrotach wirników
tłumok bezeceństw wątków nieudanych
proszkiem skwapliwie prześledzi cenzura


nowelka Stacha tego od marskości
któremu kobieta w spodniach od piżamy
skracała gumę często czarną nitkę
troskliwie na supeł okrętkę ściągając


przebieramy Ciemko i znajduję wątek
kiedyś Heli Stacha odgryziony zębem
że skorzystają z cudownych uzdrowień
na razie czekają na wodę z Fatimy


słowa na okrętkę z nitek kontrabandę
rozciągam pamięć na wychudłe biodra







Wink


Post został pochwalony 0 razy
Post Nie 11:25, 09 Lut 2014
 Zobacz profil autora
kup_mi_włoskie_buty




Dołączył: 21 Lis 2011
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Sławomir Różyc. Kroniki portowe. Liryczny poemat szpitalny    


Sławomir Różyc. Kroniki portowe. II Kolchida
Komentarz z dziennika okrętowego. Sponsor




Ledwie się oddalił wolno wzdłuż lamperii
popiskując kółkiem szczęk kubków po mleku
pewnie się mijały w drodze z prześcieradłem
Lusia ze śladami dżemu na talerzach


Smakował z porzeczek ? I pościel zmieniają
grzechoczą świergotem na przyjazd Elżbiety
poszwy na poduszkę kontynenty śnieżne
na którymś przecież odnajdzie Michała


Czemu nie przyjeżdża ? Trzymanie za dłonie
choć wspomniał mi Wilczur ze środków Michała
leczy się pod ścianą nasz bezdomny Ciemko
Warto być zazdrosny o ten ciepły dotyk ?


Odkrywam siebie szeleszcząc Wyborczą
kupuję bieliznę Michał swoją pierze



Lubie to 90.

Komentarze 58.




Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kup_mi_włoskie_buty dnia Sob 1:20, 29 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz
Post Pią 19:35, 28 Mar 2014
 Zobacz profil autora
kup_mi_włoskie_buty




Dołączył: 21 Lis 2011
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Sławomir Różyc. Kroniki portowe. Liryczny poemat szpitalny    


Sławomir Różyc. Kroniki portowe. II Kolchida
X. Poradnik zielarski.



Czy jeszcze pamiętasz wieczorne osiołki
o ciepłych grzbietach cierpliwych opuszkach
ostrożnie po zboczach kopytka stawiały
ramion nie raniąc namiętnym paznokciem


Niemym po poletkach przeciągały pyskiem
aż kropla potu słonawym nawisem
jaką nabrzmiewałaś im na obojczykach
potem z niej po skórze litery pisały


... Nie ma dla nas ścieżek nie ma dla nas fałdki
w przełęczach podbrzusza gdzie pulsujesz Etno
gdzieśmy nie stąpali w żarze lawy lepko
my co tak niewiele zapach kobiet białych


poznaliśmy wcześniej osiołki żonate
w omdleniach jaśminu budzimy się rano ...


Mówiłaś czego w złoceniach arniki
z gorzkości kadzideł brakuje ci w smaku ?
Soczystość pączków niby palce drwali
z rzazu sialiśmy trociny zakosem


... Skąd Iris rankiem petunie w pościeli ?
Kto pod biodra ścielił głodny amarylis ?
Twojego pokarmu byliśmy ciekawi
żaden się nie rozbiegł po innej kobiecie


Choć z czasem leciwi a przecież łakomi
aż usta obrzękły pomiędzy owcami
aż palce drwala na piersiach struchlały
wyczuwając drżenia niczym górscy ludzie


Palec każdy dłonie do oczu przykładał
daleko w stu słońcach wciąż parujesz Góro


A brzeg wulkanu zasłały przylaszczki
Czy tam śni róża pod płaszczami kalii ?
Czy płatek peoni membraną łechtaczki ?


Biel między szeptami miał różowić zapach
gładź skóry na udzie zaś w klubach fitnessu
miała się układać zwarcie i podłużnie
chłonąc kalorie i ścieśniać cie w kroczu

Śmiałem się Osiołki ! Palce ! Górscy drwale !
Skoro ciągle młoda cóż możemy stracić ?


Nauczyłem ciebie oswajać pośladki
do sprężystych mięśni nowszych samochodów
ruszają z westchnieniem a droższe od żyraf
piszczą pod palcami skórą tapicerek


Bo jestem małym strachliwym człowiekiem
a taki oddycha twoimi ustami
Muszę cię stąd zabrać chronić przed urazem
bo też twoje ciało to moje ostatnie



Confused Confused


Post został pochwalony 0 razy
Post Sob 1:23, 29 Mar 2014
 Zobacz profil autora
kup_mi_włoskie_buty




Dołączył: 21 Lis 2011
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Sławomir Różyc. Kroniki portowe. Liryczny poemat szpitalny    


Sławomir Różyc. Kroniki portowe. II Kolchida
Komentarz z dziennika okrętowego. Gwiazda Izydy.



Dom z kresek tajemnych architekt lubelska
na gwieździe rozsiała w krąg alchemii wietrznych
w dłoniach z snu klejona makieta pojętnie
spoczęła na gwieździe na kamieniach rzecznych


bo kamienie jasne rosną w nurtach ciemnych
a czas w tęgość skorup obleka im dusze
moce ich odwieczne z pierwszej żony knuciem
skorpiony jej klątwy zatrzymują w ziemi


za której guldeny coś znaczę w Lekarstwie
słowo tej umarłej jak z ciemności lancet


przez kamień drogę wycięło wykrotem
I oto marzenie że pod sam wierzch sześcienny
chciałem wypełnić Nowej z rzeczy pięknych
wśród lalek w końcu sam jestem przedmiotem ?




Confused


Post został pochwalony 0 razy
Post Sob 1:40, 29 Mar 2014
 Zobacz profil autora
kup_mi_włoskie_buty




Dołączył: 21 Lis 2011
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Sławomir Różyc. Kroniki portowe. Liryczny poemat szpitalny    



Sławomir Różyc. Kroniki portowe. 
Kolchida. XI. Pigmalion. Rozrywki szpitalne. Szachy



zda się słońca struna gęsta a gorąca
długo palce trzyma na jesiennych szybach
usta ma okrągłe widmem złotym tchnąca
na dłoń by ją można za włosy nawijać 


oczy ma groszkowe jakby ją pociągnąć
w ufnościach dziecięcych jako wszyscy wokół
właśnie obiecałem coś skapnąć na Ciemko
o czym ordynator wspomniał przy obchodzie


jak oni wirują z szelestem przed łóżkiem
zaraz odpłyną w dal na czubkach palców
są ze śnieżnych tiulów w środku jak w wydmuszce
ich dłonie falują w sennej ikebanie


słońce im kolejno powlekało uśmiech 
ale czy wpłacę – wiesz słońce - zobaczę




Lubie to 89. Komentarze 50.

&


Post został pochwalony 0 razy
Post Pią 23:22, 27 Cze 2014
 Zobacz profil autora
kup_mi_włoskie_buty




Dołączył: 21 Lis 2011
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Sławomir Różyc. Kroniki portowe. Liryczny poemat szpitalny    



Sławomir Różyc. Kroniki portowe.
XII. Rozmowy z Królem Olch. Obrona sycylijska 




Pigmalion: Ciekawie z uśmiechem witać dni po sobie

Król Olch : Choćby przy ścianie idąc z drżącą dłonią


Pigmalion 

Jak listki wrotycza w możliwie rozwartych
Prostować palcami po stronach w zakładki
Czar kobiecy ując miękko bezgranicznie



Król Olch : Jaki pożytek ? Jesień liście ściele


Pigmalion: W zmienności co mieni ich szklane nadgarstki



Król Olch : 

Bądź skazy pod taflą jakie skrywa chłodem
A jeszcze tam słychać w mokrych piór szelestach
Przepiórczo w przekorę uciekając w trwodze
Ucieka śmiech perli spogląda za siebie
Łasa drżenia trwogi choć bije na Trwogę



Pigmalion: 

Którą z płynnych iskier po powierzchni dzbanka
Pełnych w niej lekkości nie zamykać w dotyk
Którą On wprost z okna mi do życia budzi
Nim rozetnie pościel i ciepłą w lusterkach

Czy nie podmieniona słońce sprawdzi w włosach 
Złudź się mój latawcze ... gdzie krople zostawi
Tam w deseń obeschnie na skrzydłach motylich
Gdzie pieprzyk przy ustach oczkiem w piórach pawi



Król Olch :

A pomyśleć sobie kiedy On ją lepił
Skoro z kości wywiódł powinna być twarda ?
Wojen przez nią zdrady intrygi przemyślnej




Pigmalion ze zniecierpliwieniem

Która na pościeli odnajduje kamyk
Wiele naniesionych tu słońca potokiem
Kolą w stopy uda zadziera jak konik

A plama jej żywa wypełnia fraktale
Po których krągłościach pola nie wyliczysz
Choć kusa koszulka rachunek upraszcza

Długo wyrzucając ci po oku brodzi
W rzęsach niedomkniętych lekko mości stopę
Przechodząc nad tobą niby szuka brodu ?

A są to sygnały zero jedynkowe



Król Olch

A gdy tak wywiódł z pojętniejszej sfery ?
Z materii miększej sposobiącej wiedzę ?



Pigmalion 

Przy której lampka koścista kańciasta
A gładki wazon fajansową sierścią



Król Olch

Myślałem o słuchu zapętlasz się Jerzy



Pigmalion 

Chwytając promień niby skrząc się włosiem
Słońce wcześniej ogień językami z pieca
Pełga po kropli co w ustach dmuchacza
Dechem stwarza w świecie nim zastygnie kształtem

I z kształtu wywodząc z sierści inkrustacje
Niemal doskonałe przy mgnieniach pośladów
Znowu kształt swój tracą mażą się i kapią
Wazon. Nocna lampka. Od regałów gałki



Król Olch

Jeśliby tak Ewuś wygniótł z muszli usznej
Bardziej plastycznej co tu kryć ponętnej
O ileż czarownej wtedy pożądając
O ileż pocieszniej mnożąc dzikie wojny ( śmiech )



Pigmalion z przestroga w głosie 

Która na płacz wnuka rzuca gęś z talerzem !



Król Olch

Któryś się zagubił w słowach i miłostkach
Językiem zawinął w jeszcze ciepły budyń
Syty przesłodzony zastygł z nim w ględzeniu

Czy wypada kochać w określonym wieku ?
Czy pożądanie również jest uczuciem ?
Nie masz sił pożądać czym wtedy Kochanie ?




Pigmalion zbijając czarnego laufra

Skrobie śmierć o progi ? To jedyny szaniec 



Król Olch

Proszę ! Cytadela ! Może ździebko chili !
Przecież się wykupisz Śmierci za łapówkę
Spójrz na linie pionków. A co dalej z dzbankiem ?
Nadgarstkiem z fajansu ? Dalej woziwodo !



Pigmalion

Gdy przed lustrem stoi i niepewnie ikrę
Ciepłą guzka szuka przepuszcza przez palce
Potem uśmiechniętą tarmosi ręcznikiem
Dobre w nich szpileczki i taka jej wodę ...



Król Olch

Ale mi przenosić pod sam wierzch po brzegi !



Pigmalion

Skaczącą z iskierką po wierzchu mięsistą 
Opuszkami ponieść brzegiem krople ronić



Król Olch

W końcu jednak ronić ?


Pigmalion

Gdy iskrę uroni mierząc w nas spojrzeniem



Król Olch : A Siaty pękate za nią w przejściach ciasnych ?



Pigmalion: 

Na to płatki gładząc w skupieniu jej zdradzić
Imiona właściwe co niegdyś jedwabiom
Nadano bzu kiściom o kwitnieniu pierwszym



Król Olch : 

Dłonie platonicznie łącząc z Sauvignonem
A gdzież brzeg puenty dźwięczącej o kielich ?



Pigmalion: 

Skrajem niech będzie sukni jej ulotnej
Sypkiej nad kolanem z wiatrem myszkującej


Król Olch : A wietrzyk jaskółka kołującą wokół ?


Pigmalion: Co tu i ówdzie skrzydełkiem zdziera ? 


Król Olch : A pąsowe szepty chwyta sukni skrajem


Pigmalion: Palcami chcącymi poskramiać na udach ?


Król Olch : A kiedy z kluczem w drzwiach otwartych stanie ?


Pigmalion: Śmiejąc się przygarnie mężczyznę i dziecko


Król Olch : W piersi rumiane czy w szczytne przesłanie ?


Pigmalion: Jeszcze tu jesteś ? Mało ci sztyletów ?



Król Olch : 

Fajans stal co bebłem chodzi po fajansie
Niby w szkle sierść stroszy a w listki zastyga
Miałem propozycje choć antyczną nieco

Obierasz formę kim ci się pojawię ?
Może się rajtarem stawię w długich butach



Pigmalion

Zabieram ci wieżę



Król Olch

Ze skrzypiącej skóry co lubią kobity


Pigmalion 

Chcesz zrobić interes ? ( śmiech ) To już jesteś tyci !

&


Post został pochwalony 0 razy
Post Pią 23:24, 27 Cze 2014
 Zobacz profil autora

Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu
Forum Jump:
Skocz do:  
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa).
Obecny czas to Nie 2:47, 19 Maj 2024
  Wyświetl posty z ostatnich:      


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB: © 2001, 2002 phpBB Group
Template created by The Fathom
Based on template of Nick Mahon
Regulamin