kup_mi_włoskie_buty
Dołączył: 21 Lis 2011
Posty: 91 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka. Poemat miłosny |
|
|
Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka
I. Czajka.
'Będzie z nami miesiąc pionowy, wyraźny
Wzdłuż nad tatarakiem toczy oprawiane
Kulki żurawiny to czy słońca topi
Zachodzące w wodzie czerwone i krągłe
Które nartnik kreśli łyżwą po jeziorze
Już od dawna czeka ten nie lotny snycerz
Metalem powleka w kitach tamaryszek
Dawno to spisane wieczorem to wrzosem
Ten wieczór rozstania kwiecistym obrusem
Zbyt parny aby w powietrzu utrzymać
Choć przysiadłe w sadzie lżejsze, nieroztropne
Który tam spod gruszy nad ziemią ukosem
Niesie się obraca rozczapierza lotki
Szczebiocząc zatacza wokół miejsc w ogrodzie
Do których na przemian pofrunie następny
Osobny do struga to do dłuta kręgiem
Jakie trzeba zebrać w skrzynkę przed zachodem
Który szlaki znaczy kroplą po obrusie
Nim piórko umoczy końcem w oczku wodnym ?
II.
Dziś nam do czereśni z ramion strącić oranż
wiatr się pewnie zerwie nim wypuścisz z dłoni
podobny stworzeniom żywym latający
w kolejności palców szal skrzydła otworzy
Prostując nad ziemią kaszmirowe sploty
od akwarel gęstszy kredą nie prześwieca
mniej w brawach zmienny niż w światłach poruszeń
to słońce gasnące na twoich powiekach
III.
Czemu cie nie widać ? Ten pomiędzy nami
Co twarzy nie krył w wysokich topolach
Pośród braci letnich lipcowy, nabrzmiały
Pod wieczór się słania w gorączce milczenia
On pierwszy dotknie rękojeści struga
Szlachetne drewno wyrobione dłonią
Pozna po omacku choćby zamknął oczy
Wpisze po gładkościach wzdłuż bukowych porów
Trącając o olchy niemal już w czerwieni
Bo listek każdy tam struna po strunie
Tutaj w zmierzch jak echo stąpa szpaków trelem
Lubie to : 103 Komentarze : 57
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kup_mi_włoskie_buty dnia Pią 19:39, 28 Mar 2014, w całości zmieniany 5 razy
|
Wto 19:54, 11 Wrz 2012 |
|
|
|
|
|
kup_mi_włoskie_buty
Dołączył: 21 Lis 2011
Posty: 91 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka. Poemat miłosny |
|
|
Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka
Czajka.
IV.
Pora do kuferka dobrzy przyjaciele
Najprostsze narzędzia – moi - chleb i wino
Czyszczone starannie bo czas miarę zmącił
Jutro ocalicie swych cichych od nowa
V.
Odwiedźmy porzeczki przy nich ćma się zbiera
samotnie się trwożą przez nie ruszą konie
grzywami zawieją olchy przed oczyma
jak tu ciemność dudni o porze zmierzchania
VI.
Czemu ja cie słyszę gdy szeleścisz w sieni
Foliową materią pudełkiem z kartonu
Jak mam cie odmienić ?
Jak masz poczuć słomę ?
W której zmierzch mnie łamie - szałwią - raz
Maciejką
VII.
Skryjmy się w fasoli nim z deszczu kopytem
błysną nad jeziorem jeszcze czajka brodzi
kiedy Noc prowadzi wierzchowce wysokie
szal czy może czajkę wprost z siodła nawleka
Jak ściegi ma z włosia tak spojrzenie z ściegów
przed czym nad skalniakiem prężne w ostrych kolcach
pod stójkami z płatków w taliach róże miękną
Czy to w szal zmierzchania czajka przeszywana
że ją kopytami w czerń konie w galopie
Czy słońce po olchach krwawi w żabich skrzekach
palcami drżącymi na wargach mi powiedz
Co krzyczy oranżem na twoich powiekach ?
1 marzec 2012.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kup_mi_włoskie_buty dnia Pią 19:37, 28 Mar 2014, w całości zmieniany 6 razy
|
Śro 19:44, 12 Wrz 2012 |
|
|
kup_mi_włoskie_buty
Dołączył: 21 Lis 2011
Posty: 91 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka. Poemat miłosny |
|
|
Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka.
VIII. Czajka. Oberon do duszka Pucka.
Noc, kiedy za wcześnie nam szeptać po nocy
na pierwszy księżyc patrzeć wywieszony
palcem utwierdzać z zacisza werandy
początek koła, tam gdzie koła koniec ?
A poczęty księżyc nieporadny blady
spod dziecięcej ręki wdzięcznej minki szuka
choć dni się u nas kółkiem w kalendarzu
skrytą zaradnością przed innymi grodzi
Czy podróżne sierpy będzie przekuć komu
zakrzywić podłużne na kowadłach planet
w sen co jednym zalśni jak widelce srebrne
drugim do mazura księżyc szablą wrażą
Będzie podzwaniać czynelami u progach
o biegłości kroków i wstążki barwami
nam lipy przytomność w zaciszu werandy
zapachem podpowie czym miód i pszenica
Niech stanie się cisza tam gdzie z nagła trzepot
spóźnionej sowy odlewanej w cynie
lotkami przy skrzydłach kręgiem migotliwym
nas malusieńkich wkrótce w trawie złowi
IX. Alkajos, czyli pierwszy mężczyzna w ateńskich szatach.
Jak ty potrafisz z sercem na dwie strony
Otwartym przybiec tratując rumianek
Usta masz czarne pełne zdarzeń z gazet
Że cieniem biegną przez twój cień wysmukły
Majone pustką pstre laufry sejmowe
X.
Biegnij długonoga o łydkach wytrawnych
Bo w tym pocałunku goryczy kropelka
Z łaszków niby z łupin co dzień rozbierana
Czekasz bezradna na miarę u krawca
Jaką zdejmuję przez pierś dookolną
Kasztan to czy orzech bo ciemnieją wargi
Pośrodku kuchni rozwieszasz ramiona
Gubiąc staniczki w wielkich oczach drżące
Świeżo malowane wciąż suszysz paznokcie
Kiedy spod ramiączka sięgam brzeg skorupki
A jeśli odrzucam nie całkiem z francuska
Jęczą po dywanie rozrzucane metki
Biegnij, i niech w gracji odbicia się snuje
Oleiście w skoku napływaj z słoiczków
Z kremem u ramion z hormonem wzdłuż krocza
Choć cie w wargach szukam nadal tamaryszkiem
Dalej gryźć muszę jak piękność z okładki
Lubie to 97.
Komentarze 51.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kup_mi_włoskie_buty dnia Sob 1:30, 29 Mar 2014, w całości zmieniany 4 razy
|
Nie 19:44, 16 Wrz 2012 |
|
|
kup_mi_włoskie_buty
Dołączył: 21 Lis 2011
Posty: 91 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka. Poemat miłosny |
|
|
Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka.
XI.. Oberon do duszka Pucka.
XI. Oberon. Król elfów do śpiącej Tytanii.
Biegnij, póki ciepło z trawy po kolanach
Pnie się i wysiewa wokół z pyłem kłosy
Biegnij, nim altówki nie zamokną mgłami
Gdzie w liściach kapusty w ostatki lipcowe
Świerszcz z poczty w sadzie wieści między nami
W koperty wkłada słońca pierzchające
Pobladłe ich skrawki w skupieniu wyjmiemy
Z niewielu radosne prostując nad światłem
Szelest po sprzętach kreśli cienie nasze
Z trójkątów najprostszych ledwie profil składa
Nas pośród obrazków z sepii ożywiając
Nas wśród familii drzemiącej po ścianach
Jest to sekret prababć w kapeluszach śmigłych
O koronkach sztywnych upiętych w falbany
Że jak niegdyś dzisiaj z koperty wyjmując
I znowu się niepewni łamiemy w krochmalu
XII. Thomas Andrews konstruktor Titanica.
Idy kryzysu przekazy bankowe
Otwierane w ciszy druki Międzywojnia
Pewnie jakieś spłaty
Jak ten arkusz trzeszczy
Prostując dusze nieomal z papieru
XIII. Dziennikarz z Wesela Wyspiańskiego.
Sami. Światli. Zbrojni w studia i doradców
W najszybsze łącza co glob oplatają
Dlaczego niemi kiedy arkusz w dłoni
I chociaż w maskach to nie z greckiej dramy
Gdzie chór wysłowi z cierni błędy nasze
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kup_mi_włoskie_buty dnia Sob 1:31, 29 Mar 2014, w całości zmieniany 7 razy
|
Pon 19:28, 17 Wrz 2012 |
|
|
kup_mi_włoskie_buty
Dołączył: 21 Lis 2011
Posty: 91 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka. Poemat miłosny |
|
|
Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka
XIV. Czajka. Adam Mickiewicz nad rękopisem Dziadów.
Noc, czy starannie kiedyś drapowana
gładzią fałd miękkich niesiona z alkierza
trefiona na kobalt ponad sadem czeka
aż jej skraj sukni obszyje szkarłatem
ostanie słońce
może być biedronką ?
Widzisz Cyprianie dać poblask metalu
delikatny furkot ich skrzydeł z pancerzy
nim zasną kropki łącząc w magmę czarną
uwypuklają o wysokiej piersi
w zmierzchu trwającą ponad sadem Gaję
Cyprian Norwid z teką swoich rysunków na sprzedaż.
Jeśli noc Ptasznikiem w kapeluszu z filcu
swój kram rozkłada świat czyniąc jarmarkiem
i ciągnie gawiedź tam gdzie szpaki tańczą
spętane do żerdek dyskretnie pętlami
bo coś tam kwili i nie sposób słuchać
że w dzień jutrzejszy że zbraknie błękitu
Jeśli noc Ptasznikiem i kładzie kapelusz
na niebo co zaraz jest królikiem czarnym
w podziwie wzdychają głodu krewne dzieci
chwyta małe łapki do zapachu jabłek
prowadzi zbyt wielu w sen i zapomnienie
noc pod łachmanem ma kształt brudnej stopy
Mickiewicz stawia przed Norwidem kielich z winem
czerwonym i wytrawnym.
Ale tam koronki w mroku niewidoczne
błyszczące z hiszpańska na wenecką modłę
jaką noc okala długa szyję nura
ten po imieniu wywołuje zmarłych
nim dłonią porwie w polonez Ptasznika
bo i Noc w kołnierzu ma błyskotki srocze
cne żuczki paradne lśnią w zbrojach grafitem
tylko zechciej bracie ich w łacińskich brzmieniach
trącając w planety po niebie roztrwonić
Noc z rączyną pulchną być może z seraju
wspartą o Ptasznika dłonie na kosturze
jemu z rękawiczek zaś palce wyłażą
Być może kreską - lichwą - wśród błękitów
Noc przez szczelinę gdzie czajką się staje
już rysem szybowca w konturach blokowisk
Gdzie liść na wietrze innym jest zjawiskiem
Gdy światłem lampki zadany jest oknom
Różni się trzepocząc pośród ptaków nocnych
Cyprian Norwid.
Jak radio od tele - tutaj - bracia młodsi
Lubie to 79.
Komentarze 58.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kup_mi_włoskie_buty dnia Sob 1:46, 29 Mar 2014, w całości zmieniany 5 razy
|
Wto 17:47, 18 Wrz 2012 |
|
|
kup_mi_włoskie_buty
Dołączył: 21 Lis 2011
Posty: 91 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka. Poemat miłosny |
|
|
Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka
XV. Nasz Adaś.
Dotknijmy przedmiotów obróćmy w języku
a jeszcze w mrok dziejów ruszają parowce
majak to potęgi w dali gołąb w słońcu
przyczesany w płótnie białej galeony
Tobie wiatru zgrzebło Cyprianie mów dokąd
złociste cholewy z między chmur promieniem
spod sfumato nieba niech pastelem kroczą
bo kto w poezji choć z drewnianą noga ...
Cyprian Norwid.
... na okopach Woli w historii zostanie
I tu mi dotkliwie, żem lekkość nie cenił
miast z piórem garłacza granitem siem spowił
o czym dobrze wiedział Jan krojczyc Potocki
balony sprawiając na Sejm Czteroletni
trzeba krzepić naród, że w przeczuciu trwogi
raźniej za światową nowalijką hasać
łatwiej mu jak dziecko do ofiary gotów
gdy ze swojej złudy własne wołki pasa
I tu mi gorzko, w mieszczaństwo wierzyłem
a inteligencji z niej tę garstkę prosa
jeśli co przeczyta od siebie nie sieje
a Jana wielbiły dwory Europy
Obok Rousseau on w listach publicznych
postrzegał przyszłość poprzez prawo chłopstwa
i strój sarmacki wolność w obyczajach
wolnością nazwał, co wykształcił naród
ład ewolucji ponad myślicieli
co za dukaty Katarzyny Drugiej
zgrabnie fryzował Polaków w despotów
bo nie wszystko postęp, co Postępem goni
a przecież zostanie, że nam szlachci kołtun
z żurnala pisarczyk, lekce to, liberał
on bardziej zachodni i ślepia się świecą
gdy w ramionach wpada francuskim lewakom
I co tu wyjaśniać dalej ludziom prostym
z pańskich słabostek im kłopotów połóg
gdy Jan zapomniany, jam trafił do szkoły
Cyprian Kamil Norwid - pod żaglem – Czerwonych !
Opowiedzieć bajkę z kubeczkiem w promocji ?
Jaki czarnoksiężnik chuchra łódki z kory
rozsyła palcem od brzegu do brzegu
już nie galeony o armat pobrzęku
złudne czary anten, kubku malowany ...
Adam Mickiewicz.
... wrzeszczące, co widzisz, co czują za ciebie
a śmiejąc się z innych, nie śmieją się z siebie
14 marzec 2012.
Lubie to 76. Komentarze 58.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kup_mi_włoskie_buty dnia Czw 1:58, 20 Lut 2014, w całości zmieniany 3 razy
|
Wto 18:19, 18 Wrz 2012 |
|
|
kup_mi_włoskie_buty
Dołączył: 21 Lis 2011
Posty: 91 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka. Poemat miłosny |
|
|
Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka
XVI. Czajka.
Wiatr pod blaszki brzozy grzebie się poziomo
długa zeń jaszczurka choć pięty nie widać
szuka norek ciepłych w pokładaniach zmierzchem
szemrząc choć groszkowy był rano na sosnach
w summę popielaty przy skrzydłach w dzwonieniach
mszę z gilem przechrapał wczepiony w gałązki
aż zgasły kielichy w dzwonnicach odległych
on krucho ostatnie w oranżu z oddechem
wcierał gdy napinał z tamtym brzuszek w drzemce
O czym to wiatr szepcze brzozom w halkach liści
za kolana wyżej że aż w stawach trzeszczą
wiją czapki z halek brzozy duszkom leśnym
a wiatr wplata w czapki rozkwitanie liszki
bo już zachwycona w adoracjach sierści
ten czas bez samczyka czas włosków beztroskich
ażeby spamiętać nóżki zaplatała
dobrze jej przez runo wietrzyk kosmyk czesze
czy to w macierzyństwie zwiera się bezskrzydła ?
Liszko lepka lipcem skora do bezeceństw
I gdzież cię zawiodła kosmatość wilgocią ?
Wygrzana tłuściutka w skwar porwana w dziobie
A tyle ci po niej w przebudzeniu gila
że kiedy grzbiet żwawo o igły pocierał
rosły nad brzozami widział obwodnicę
A tam już pełzają błyskające w mroku
blaszane na kółkach świecąc gąsienice
stamtąd nadciągniesz mercedesem czarnym
o masce solidnej jak surduty Kruppa
znaczę w bieli zarys abyś nie zbłądziła
wolno dostojnie w górę podwyższenia
Chór zwiesza lejące się pionowo togi
na sygnał sekretny na pluśnięcie wody
śpiewa uroczyście tenory otwiera :
Przechodniu powiedz coś ten ogród mijał
Czemuś pieśń zmącił biadoląc nad Bytem
W nutę ambrozji chęć schlebiania sobie
Majacząc porządek twórczym niedosytem
dziennikarz z Wesela.
Rozmawiałem o tym z aktorem na ławce
gdzieś w dalekim źródle gdzieś klękała struga
wolno w kamionce prostując bąbelki
astry na swej sukni lekko zadzierając
Adam jest stary ławka prostokątna
a kaczki przez sen jak mamki kwękały ...
Chór z Odprawy posłów greckich.
Aleś deklamował przed Lilią Wenedą
dziennikarz
I stąd powstają tutaj dziady, czary ?
Chór
Któryś w noc lipcową przebudził Norwida
Zacznij swoją spowiedź będziesz wysłuchany
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kup_mi_włoskie_buty dnia Sob 1:49, 29 Mar 2014, w całości zmieniany 4 razy
|
Sob 9:18, 22 Wrz 2012 |
|
|
kup_mi_włoskie_buty
Dołączył: 21 Lis 2011
Posty: 91 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka. Poemat |
|
|
Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka
XVII. Czajka.
XVII.
Ostatnim majem gdy wieczór się przeszklił
że widzisz osobno Sławkowską dorożki
i trzeszczenie skóry gdy ktoś wodze ściąga
gdzie neon sobie po ścianach kamienic
wypryska z kipieli zwołując do kawiarń
to łuską się mieni jak karpie królewskie
a ekspres błyszczący z zaradnością Kmity
stare z nowym łączy upuszczając parę
pośród stolików z tego parowozu
przyjazd zwiastuje aromatem kawy
i kapie tam przez nas łezka gorejąca
kurantem Moniuszki łowiąc śpiący klawisz
a my przy Grottgerze w zacienionym porcie
z ziemi mgła gąbczasta czasem stwory lepi
może szły za nami ale zakropiwszy
jeśli tam pociągniesz w jedno się układa
nowe rozpięte w skrzydłach nad Plantami
w poszumie pulsuje figlarnym światełkiem
a przez poszum słychać wysokie szczeknięcia
smukłych chartów nocy, że im bez kagańca
to przed Strażą Miejska - furt – myknęły w krzaki
Chór.
Będzie to bajeczka zbiegłych przed celnikiem ?
dziennikarz rzeczowo.
Udało się dotrzeć nam do garderoby
Jak ci to mam wyrzec Czarnoleski Chórze
kiedy się lamparci, potem są problemy
Chór dławiąc rozbawienie
Ty się o Chór nie martw, Chór sobie poradzi
może i chór ćwiczy na zmywaku w Chester
ale tam Wieszcza lepiej tembr w skupieniu
słucha chór bolesnych, co w Polsce studiował
dziennikarz z Wesela.
A byłeś Ty kiedyś w ciasnej garderobie
jakim na dorobku czy aktorom starym
która niczym falą zakrywane łodzie
z dala jej od fleszy w głębiach korytarzy
I jakby nie spojrzeć świat nas dźwiękiem mierzy
on w złudę poniesie bawi czasem trapi
aż się zaprzyjaźniasz w spojrzeniu odniesień
tak długo mierzonym by utrafić w siebie
Z gasnącym aktorem zasiąść w garderobie
tysiąc rozświetlanej ironią Szekspira
a ileż twarzy w lustrze utopionych
ust szminkowanych mocno coraz wolniej
Kiedyż zrozumiemy że do garderoby
zmierzamy powoli co krok jedno słowo
milknie już nie wraca nie złoży sylaby
świt nas zrówna dżdżysty ciszą ludzi starych
brzaskiem wrony dziobem łamią nas blaszanym
w skupieniu dzieląc ostatnim opłatkiem
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kup_mi_włoskie_buty dnia Nie 0:36, 02 Lut 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
Nie 11:20, 28 Paź 2012 |
|
|
kup_mi_włoskie_buty
Dołączył: 21 Lis 2011
Posty: 91 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka. Poemat |
|
|
Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka
XVIII. Czajka.
Lamentacja bezimiennego bohater składającego
swoje stolarskie narzędzia do skrzynki
Czekam noc nie czeka spod jej peleryny
czujnie wszędobylsko strzyżą końskie uszy
co piskiem myszy cichym przed puszczykiem
u ciebie zbitą szybą na przystanku
ułamkiem trwogi w oknie przez szczelinę
cieknie przetrwanie w walce o dostatek
wiem, czoło marszczysz na takie przetrwanie
choć ból rozumiesz nie rozumiesz graczy
choć mysio piszczą szyby pod butami
XIX. Pośród brzóz pojawia się gorczyca, ćma i pajęczyna.
Gorczyca do zdążającego na końcu Kwiatu groszku
Chyba w samą porę Chór tu był przed nami
Kwiat groszku kąśliwie
Jeszcze trą o liście ich kucharskie czapy
Czy Werter ich spłoszył zawodząc z ogrodu ?
Nie bywają w sklepach nie czytają gazet ?
Niech w pracy ich złapią z książką przy śniadaniu
XX. Ponowna lamentacja kochanka.
Chciałbym Cie wyrzeźbić drgnieniem palca w kremie
Zmierzch na moment wstrzymać świat o rysach twardych
Szyi z wolna miarę wziąć wysoko smyczkiem
W świetle korę skóry dotykiem oblekać
W piegach nad eklerką z czerwcowej cukierni
Gdzieś nos zadzierała z plamką czekolady
Tamte usta pojąć gorzko przepojone
Czuję jak pożerasz nereczkę grejpfruta
Czy plamkę na nosie w moje usta schowasz ?
A już struny szukam w piwniczkach sukienki
W nutek prężnych gumkach wśród piosenek starych
Dziewiczo nad rzeką wciąż tlą się ogniska
Młodość ! Co po szkarlatynie buchnie tanim winem
Wśród skierek z jałowca dotykiem napinać
Po zarysie bioder czynić instrumentem
Abyś wspominając zwierała kolana
O tym kiedy w śmiechu skoczniej gumka brzęknie
Aż paniom w cukierni wszystko z ręki leci
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kup_mi_włoskie_buty dnia Nie 0:46, 02 Lut 2014, w całości zmieniany 4 razy
|
Nie 14:43, 28 Paź 2012 |
|
|
kup_mi_włoskie_buty
Dołączył: 21 Lis 2011
Posty: 91 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka. Poemat |
|
|
Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka
XXI. Kwiat groszku
Słuchajcie, śpiewamy o miłości chmurnej
rozchyliwszy kretony dotknąć nie pozwala
Alkajos z Mityleny.
Jak mamy śpiewać tak na zawołanie ?
Kwiat groszku.
Masz śpiewać Greku w czapce z ćmy na głowie
Czemu cie tu wiodłem byś nie zbłądził w brzozach ?
Nie wiesz o czym śpiewać ? Śpiewaj jak Cyrano !
Bo Grill nam wręczy umowy śmieciowe
XXII. Kuszenie Iris przez Alkajosa z Mityleny.
Jeszcze Ciebie doczekać ocalić z pochodu
przetłumaczyć na ekspres sennej parzyć kawę
palec twój po przekątnej niechaj pozna spodek
Czy szepczące miękkości brzegom mebli wydać ?
Kiedy się o masło z grzanką ciągle przekomarzasz
mówiąc w oczy zerkasz sprytnie szczepiąc gałąź
kalorie wyliczasz najpierw w brzmieniu w barwie
że się spruła haftka : Jak oni wszywają ?
Na stole podzielnie zakręcisz pilnikiem
Czy czas poruszyłaś i wśród słów poważnych
pilniczek się w czasie w mniej ważnych zatrzyma
Ja na stopniach bibliotek w twojej Aleksandrii
stałem chwilę i czułem gdzie zmierzasz impulsem
ważki palców na szklance staną się motylem ?
w gminach w bankach w przychodniach
w poczekalniach dalekich
Chór gdzieś za linii brzóz.
Tylko księżyc ci sprzyja – wiadomo - mąciciel
kiedy w kredensach puchną przekazy zastawne
nowe wieści z ekranów zawłaszczą przyczynę
Czemu ludzie nieważni dostawiają skrzętnie
w poczekalniach milczących krzesła niewygodne
czy na szaty kwestują czy spod masek uczonych
Wiedzą ? Księżyc wieczorem kreśli po przystankach
po zaciętych ustach i dalej służby utrzymania miasta
powtarzają bezradne : Jak to zamalować ?
Jak z nieważnych uczynić niezbędny mechanizm
kiedy przyszłość zakreśla wciąż płodnością kobieta
więcej krzeseł z importu bo już nie ma odwrotu
wyraźnie zaniepokojony Alkajos
Co po tobie ważko po nas w papirusach
jakie skrawki rozwlecze czas z odsyłaczami
naszej niby historii kłamstwem powielanej
Może spinkę z biedronką z przedszkola we włosach ?
Co jest słowem co szklanką co wodą jest w szklance
blaszanego zlewu dotkniesz podniebienia
abym cie zrozumiał w szmince w kroczu i w słowie
mijam usta pachnące gdzie milczenie szeleści
przejechany paznokciem w poczuciu własności
Kuchnio. Stole. Obrusie z kryształowym wazonem
Wspomóż różo samotna na tej łączce lnianej
Cierpliwości nie tracąc co szepnąć nadgarstkom
Aby Cie osadzić na stołku barowym
Będziesz tam wysoko na stołpie przed zamkiem
a zamek za tobą po półach komodach
Będziesz się przeglądać po nich wśród zwierciadeł
okrągłych złoconych mamideł na nóżkach
Aby do skroni ciepłą dobrać partyturę
Szeptem co dzień cie wskrzeszam czule jak modlitwę
Nocą w okna wstawiam świetlistą relikwię
Której rozczesuję posrebrzane włosy
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kup_mi_włoskie_buty dnia Nie 0:47, 02 Lut 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
Wto 23:06, 30 Paź 2012 |
|
|
kup_mi_włoskie_buty
Dołączył: 21 Lis 2011
Posty: 91 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka. Poemat |
|
|
Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka
XXIII. Kuszenie według Oberona
Włosy most zwodzony między snem a Nocą
Nie pytaj wśród nocy kim do siebie płyniesz
Włosy po wodzie długie spod grzebienia
krnąbrne rozpuszczone opadają w skrzeniach
pasmami czesane przez kosmos pokoju
Jakie wy brzegi pod sobą ścielicie ?
A cóż to po Nocy się dzieje z włosami ?
Gładko niesione gwarnym przedpołudniem
gdzieś przy sałatce niemal cytrynowe
listki wiosenne łącząc winnym octem
arkusze sałaty poszwami się stają
wytrawne spojrzenia nagarniając lekko
nagle uwolnionym przed czołem kosmykiem
podpiszesz umowę już dopięty kokiem
i tak nam wieczorną odsłaniając szyję
płyniesz w mrok ulicy macicą się złocąc
ciemnym blondem włosów przy oknach kamienic
w świetle lamp ulicznych przepływasz jak brosza
a twarze kamienic o posępnych licu
wcześniej rozmowne słońcem i rozgwarem
twoje włosy z koka wplatają po bramach
bo jeśli pogodnie na ulicach miasta
to ledwie krąg mały rozświetlamy nocą
a miasta w ciemności wychudłe kontury
wilgocią bramy chłoną włosów ciepło
czas podpowiedzieć komu przypisane
czeka farmaceuta z firmy Farmaceuta
A każda z nich struga pamięć pastwisk nosi
Ogniska na wzgórzach i niepokój owiec
Gdzież nam do kolących rankiem stąpań w trawie
Odsłoń że miedź ramion już halabard salut
Dzwoneczki przeciągle barwnych orkiestr konnych
Lśniące zady końskie łoskot tarabanów
To połysk z serwantek gęsty w piersiach pokarm
Tyś na filiżankach ręcznie malowana
W wielu tam gęsiarkach z porcelany lanych
Twój z masztów flagowych majtek skąpych grynszpan
Od kiedy falują to czapki w wiwatach
Wzlatują wysoko i płyną przez wieczór
gdzieś od farmaceuty w ramiona stolarza
owinięta w zaćmę włosów szmuglowana
nieczuła pieszczocie wspominasz kto umarł ...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kup_mi_włoskie_buty dnia Nie 0:49, 02 Lut 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
Sob 14:51, 24 Lis 2012 |
|
|
kup_mi_włoskie_buty
Dołączył: 21 Lis 2011
Posty: 91 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka. Poemat |
|
|
Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka
XXIV. Alkajos z Mityleny.
... zaczniesz od przedwczesnych
Do twarzy Ci w kirze
Dostojnym nad trumną czynisz umieranie
I inną wzdłuż ramion będę mierzył gładkość
Już nie tylko księżyc a ubogi bronchit
Metafizyczną przyobleka wartość
Kiedy rozczesuję włosy w świec listowiu
Od złoconej skroni Jacy my nietrwali
O mgnienia frywolne rozgryzanie jagód
Rozczesuję włosy po tundrę galaktyk
Przewodniczek.
nadchodzi czas coraz to najświetniejszego kuszenia w Czajce.
Ciekawe które wcielenie kochanka z czasem będzie wam ciekawsze.
Oberon ? Alkajos ? Porzucany właśnie stolarz traktowany z wyższością,
co tu ukrywać, ze tak się u nas traktuje w najlepszym razie człowieka
utrzymującego się z pracy rąk
powoli obecne postacie potwierdzą swoją nieprzypadkową obecność w Czajce.
Dopowiedzą rzeczywistość przed którą nigdy nie uchylałem się w swojej twórczości.
Wszystko powoli trafi na swoje miejsce, samo się dopowie
Lubie to : 73. Komentarze 40.
>
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kup_mi_włoskie_buty dnia Śro 17:13, 05 Lut 2014, w całości zmieniany 3 razy
|
Sob 18:05, 08 Gru 2012 |
|
|
kup_mi_włoskie_buty
Dołączył: 21 Lis 2011
Posty: 91 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka. Poemat |
|
|
Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka
Czajka. XXVI Centuria. Fuga do księżyca
czwartego dnia lilie kto w dłoń uniósł z wody
o ciemne to serc wykrawanie
czwartego nam usta ciążyły słońcami
na ustach po chustach czerwone
a wiły się woda tak zimna w kolanach
padali Romowie w zdziwieniu
nurzali dłoń w wodzie przejrzystszej im noże
nęcili ostrzami po toni
czwartego dnia lilie kto w dłoń uniósł z wody
o ciemne to serc wykrawanie
kapiące i ciężkie po oczach cynowych
do czerwonych jagód na wargach
czekała tam długo o palcach z akacji
gdzie woda nie czuje kolana
to księżyc nam zgęstniał nad woda tak zimną
na chustach poznaczył nam róże
był bardziej srebrzysty i czekał nas z blachy
kto księżyc zmącił ten przebiegł po wodzie
zastawił twarz młodą gdzieś w lustrach jeziora
kto lilie unosił nie wrócił nad wodę
kto w ustach miał róże to w oczach miał cynę
strzelały kasztany strzelały czerwone
a z sukni akacją nam byłaś
czwartego dnia lilie kto w dłoń uniósł z wody
o ciemne to serc wykrawanie
to schnąca na brzegu o udach rozstawnych
a w biodrach dźwięczała gitara
o zmarszczkach na wodzie romskimi ostrzami
o liliach wyrywanych z wody
był bardziej srebrzysty i czekał nas z blachy
kto księżyc zmącił ten przebiegł po wodzie
a miałaś na siebie łokcie obdrapane
pod korą nam byłaś to w sutkach czerwonych
jak w wiosnę jałówki prowadzane nożem
z łzą jedną choć dalej patrzące nam w oczy
czwartego dnia lilie kto w dłoń uniósł z wody
o ciemne to serc wykrawanie
kiedyśmy cie sercem rąbali na szczapy
wysoko nad wodą stał płomień czerwony
z duchami przodków rzucana w ognisko
i serca wysoko nas w kształcie bolały
by ziemie zagarnąć różami
był bardziej srebrzysty i czekał nas z blachy
kto księżyc zmącił ten przebiegł po wodzie
a każdy ci dawał najtwardsze kasztany
w najdzikszej męskości siekiery migały
czerwone na ustach nosiłaś jagody
to księżyc nam zgęstniał to gubiłaś bucik
a księżyc na chustach stał z ogniem u wody
a księżyc na ustach podpalił cie Różo
Lubie to : 70. Komentarze : 45.
>
Post został pochwalony 0 razy
|
Śro 17:25, 05 Lut 2014 |
|
|
kup_mi_włoskie_buty
Dołączył: 21 Lis 2011
Posty: 91 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka. Poemat |
|
|
Sławomir Różyc. Ksiega Błękitnego Tamaryszka
Czajka. XXV Centuria. Motyw Liścia. Chór.
Będzie z nami miesiąc pionowy, wyraźny
wzdłuż nad tatarakiem toczy oprawiane
kulki żurawiny to czy słońca topi
sparzone w wodzie czerwone i krągłe
na wodzie łódka w tym cynobrze cieniem
jeszcze nazbyt gęstym i niemetalicznym
wydaje się ciemna po obrzeżach kształtem
będzie żywą plamą spod pędzla Moneta
niebiesko ciemni w łódce przy wędziskach
w wodzie niebieskiej wypatrują plusku
srebrzystych płoci co im księżyc wkrótce
w tym śnie objawi pośród nocy letniej
Noc czy nie za wcześnie nam mówić o nocy
na pierwszy księżyc patrzeć wywieszony
mgłą po wodzie idzie i słychach w przysiołkach
o czarnych grzywach wyprowadza konie
oni nieruchomi na niebieskiej łódce
w kapeluszach kragłych niby wodne lilie
przez czerwone słońce na rondach unoszą
dnia minionego przewagi dziecinne
a wokół słomką co narasta w skrzekach
żaby pompuje na wskroś krzyk puszczyka
już pierwsze brody nurzają w jeziorze
wysokie klony nabrzmiałe w upale
wołaj o rozsądek to niesie po wodzie
pośród westchnień liści odłóż łowny patyk
stukając wędziskiem lekko o dno łodzi
ty Greku przywołaj nam mistrza iluzji
skoro w srebrnych pluskach wypatrujesz płocie
i słychać konie o grzywach smolistych
Post został pochwalony 0 razy
|
Śro 20:18, 05 Lut 2014 |
|
|
kup_mi_włoskie_buty
Dołączył: 21 Lis 2011
Posty: 91 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka. Poemat |
|
|
Sławomir Różyc. Ksiega Błękitnego Tamaryszka
XXVII. Kwiat groszku pojednawczo
Chyba chór coś plącze wspomniał o iluzji
i chociaż wybornie do księżyca śpiewasz
czemu razem z chórem nicujecie szatki
Dziennikarz podejmując wędkę
Ja ? razem w łódce z zmierzchem po jeziorze
Kwiat groszku
A mnie się zdawało żeś płocie po toni
szydłem księżyca nawlekał to gonił
w brodach antycznych słowo w żabich skrzekach
szukał dialogu czy szukał odmiany ?
Czy nam jeszcze cieśla płochą Iris mami
Chór z listków jaszczurka wystawia to zwleka
raz ogonek z Cyprianem to okiem z Moliera
chwali że niebieski i mruga publice
że nadal Komuny przekracza granice
Dziennikarz
Słowem do butelki wprost z budki suflera ?
Kwiat groszku
Tako rzecze jaszczurka : Istnieje przyczyna
Czemu w nowy ogonek porastać zaczynam ?
Dziennikarz żartobliwie
Kiedy wiosna do stajni tam i szpak na koniec
Koń ma sieczkę w obroku szpak ma gzy w ogonie
Kwiat groszku
Snujmy zatem z łódki dwie dobrane role
Czy lepiej być Groszkiem chociaż Oberonem
wielu pośród sznurków chce być wyniesionym
Dziennikarz
Nie dbasz o rozgłos przyjaciół szacunek ?
Kwiat groszku
Pośród sznurków wkrótce pociągną za sznurek
Dziennikarz
Mam być Alkajosem i zwodzić kuszeniem ?
Kwiat groszku
Spróbuj, ja ci błysnę z Czechowem na scenie
Dziennikarz
Kogo grasz ? Solonego ? Brednie kpinki spory
Kwiat groszku
Raczej .., w reflektorach przestawiam przesłony
chciało by się widzieć ... Teatr mój ogromny
a tu trzecia żona kredyt i komorne ...
Zaczynaj ! Niech trafi przynęta na haczyk
Ja muszę pobłyszczeć na trzeciej dzieciaki ...
Post został pochwalony 0 razy
|
Śro 20:52, 05 Lut 2014 |
|
|
|
|
Idź do strony 1, 2 Następny
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa). Obecny czas to Nie 4:15, 19 Maj 2024
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB: © 2001, 2002 phpBB
Group |