Forum www.miastonocy.fora.pl Strona Główna
FAQ Profil Szukaj Użytkownicy
Grupy

Prywatne Wiadomości

Rejestracja Zaloguj
Galerie
Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka. Poemat miłosny
Zobacz poprzedni temat | Zobacz następny temat >

Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu
www.miastonocy.fora.pl > Sławomir Różyc. Facebook i inne portale społecznościowe

Autor Wiadomość
kup_mi_włoskie_buty




Dołączył: 21 Lis 2011
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka. Poemat miłosny    





Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka

XVIII. Czajka.



Lamentacja bezimiennego bohater składającego
swoje stolarskie narzędzia do skrzynki




Czekam noc nie czeka spod jej peleryny
czujnie wszędobylsko strzyżą końskie uszy
co piskiem myszy cichym przed puszczykiem


u ciebie zbitą szybą na przystanku
ułamkiem trwogi w oknie przez szczelinę
cieknie przetrwanie w walce o dostatek


wiem, czoło marszczysz na takie przetrwanie
choć ból rozumiesz nie rozumiesz graczy
choć mysio piszczą szyby pod butami







XIX. Pośród brzóz pojawia się gorczyca, ćma i pajęczyna.
Gorczyca do zdążającego na końcu Kwiatu groszku




Chyba w samą porę Chór tu był przed nami



Kwiat groszku kąśliwie


Jeszcze trą o liście ich kucharskie czapy
Czy Werter ich spłoszył zawodząc z ogrodu ?
Nie bywają w sklepach nie czytają gazet ?
Niech w pracy ich złapią z książką przy śniadaniu






XX. Ponowna lamentacja kochanka.



Chciałbym Cie wyrzeźbić drgnieniem palca w kremie
Zmierzch na moment wstrzymać świat o rysach twardych
Szyi z wolna miarę wziąć wysoko smyczkiem


W świetle korę skóry dotykiem oblekać
W piegach nad eklerką z czerwcowej cukierni
Gdzieś nos zadzierała z plamką czekolady


Tamte usta pojąć gorzko przepojone
Czuję jak pożerasz nereczkę grejpfruta
Czy plamkę na nosie w moje usta schowasz ?

A już struny szukam w piwniczkach sukienki
W nutek prężnych gumkach wśród piosenek starych
Dziewiczo nad rzeką wciąż tlą się ogniska

Młodość ! Co po szkarlatynie buchnie tanim winem
Wśród skierek z jałowca dotykiem napinać
Po zarysie bioder czynić instrumentem

Abyś wspominając zwierała kolana
O tym kiedy w śmiechu skoczniej gumka brzęknie
Aż paniom w cukierni wszystko z ręki leci





Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kup_mi_włoskie_buty dnia Czw 1:45, 20 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz
Post Czw 1:41, 20 Lut 2014
 Zobacz profil autora
kup_mi_włoskie_buty




Dołączył: 21 Lis 2011
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka. Poemat miłosny    








Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka



XXI. Kwiat groszku



Słuchajcie, śpiewamy o miłości chmurnej
rozchyliwszy kretony dotknąć nie pozwala



Alkajos z Mityleny.


Jak mamy śpiewać tak na zawołanie ?



Kwiat groszku.


Masz śpiewać Greku w czapce z ćmy na głowie
Czemu cie tu wiodłem byś nie zbłądził w brzozach ?
Nie wiesz o czym śpiewać ? Śpiewaj jak Cyrano !
Bo Grill nam wręczy umowy śmieciowe




XXII. Kuszenie Iris przez Alkajosa z Mityleny.


Jeszcze Ciebie doczekać ocalić z pochodu
przetłumaczyć na ekspres sennej parzyć kawę
palec twój po przekątnej niechaj pozna spodek


Czy szepczące miękkości brzegom mebli wydać ?
Kiedy się o masło z grzanką ciągle przekomarzasz
mówiąc w oczy zerkasz sprytnie szczepiąc gałąź


kalorie wyliczasz najpierw w brzmieniu w barwie
że się spruła haftka : Jak oni wszywają ?
Na stole podzielnie zakręcisz pilnikiem


Czy czas poruszyłaś i wśród słów poważnych
pilniczek się w czasie w mniej ważnych zatrzyma
Ja na stopniach bibliotek w twojej Aleksandrii


stałem chwilę i czułem gdzie zmierzasz impulsem
ważki palców na szklance staną się motylem ?
w gminach w bankach w przychodniach


w poczekalniach dalekich




Chór gdzieś za linii brzóz.


Tylko księżyc ci sprzyja – wiadomo - mąciciel
kiedy w kredensach puchną przekazy zastawne
nowe wieści z ekranów zawłaszczą przyczynę


Czemu ludzie nieważni dostawiają skrzętnie
w poczekalniach milczących krzesła niewygodne
czy na szaty kwestują czy spod masek uczonych


Wiedzą ? Księżyc wieczorem kreśli po przystankach
po zaciętych ustach i dalej służby utrzymania miasta
powtarzają bezradne : Jak to zamalować ?


Jak z nieważnych uczynić niezbędny mechanizm
kiedy przyszłość zakreśla wciąż płodnością kobieta
więcej krzeseł z importu bo już nie ma odwrotu




wyraźnie zaniepokojony Alkajos


Co po tobie ważko po nas w papirusach
jakie skrawki rozwlecze czas z odsyłaczami
naszej niby historii kłamstwem powielanej


Może spinkę z biedronką z przedszkola we włosach ?
Co jest słowem co szklanką co wodą jest w szklance
blaszanego zlewu dotkniesz podniebienia


abym cie zrozumiał w szmince w kroczu i w słowie
mijam usta pachnące gdzie milczenie szeleści
przejechany paznokciem w poczuciu własności


Kuchnio. Stole. Obrusie z kryształowym wazonem
Wspomóż różo samotna na tej łączce lnianej
Cierpliwości nie tracąc co szepnąć nadgarstkom


Aby Cie osadzić na stołku barowym
Będziesz tam wysoko na stołpie przed zamkiem
a zamek za tobą po półach komodach


Będziesz się przeglądać po nich wśród zwierciadeł
okrągłych złoconych mamideł na nóżkach
Aby do skroni ciepłą dobrać partyturę


Szeptem co dzień cie wskrzeszam czule jak modlitwę
Nocą w okna wstawiam świetlistą relikwię
Której rozczesuję posrebrzane włosy






Wink


Post został pochwalony 0 razy
Post Czw 2:10, 20 Lut 2014
 Zobacz profil autora
kup_mi_włoskie_buty




Dołączył: 21 Lis 2011
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka. Poemat miłosny    







Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka

XXIII. Kuszenie według Oberona




Włosy most zwodzony między snem a Nocą
Nie pytaj wśród nocy kim do siebie płyniesz
Włosy po wodzie długie spod grzebienia


krnąbrne rozpuszczone opadają w skrzeniach
pasmami czesane przez kosmos pokoju
Jakie wy brzegi pod sobą ścielicie ?


A cóż to po Nocy się dzieje z włosami ?
Gładko niesione gwarnym przedpołudniem
gdzieś przy sałatce niemal cytrynowe


listki wiosenne łącząc winnym octem
arkusze sałaty poszwami się stają
wytrawne spojrzenia nagarniając lekko


nagle uwolnionym przed czołem kosmykiem
podpiszesz umowę już dopięty kokiem
i tak nam wieczorną odsłaniając szyję


płyniesz w mrok ulicy macicą się złocąc
ciemnym blondem włosów przy oknach kamienic
w świetle lamp ulicznych przepływasz jak brosza


a twarze kamienic o posępnych licu
wcześniej rozmowne słońcem i rozgwarem
twoje włosy z koka wplatają po bramach


bo jeśli pogodnie na ulicach miasta
to ledwie krąg mały rozświetlamy nocą
a miasta w ciemności wychudłe kontury


wilgocią bramy chłoną włosów ciepło
czas podpowiedzieć komu przypisane
czeka farmaceuta z firmy Farmaceuta


A każda z nich struga pamięć pastwisk nosi
Ogniska na wzgórzach i niepokój owiec
Gdzież nam do kolących rankiem stąpań w trawie


Odsłoń że miedź ramion już halabard salut
Dzwoneczki przeciągle barwnych orkiestr konnych
Lśniące zady końskie łoskot tarabanów


To połysk z serwantek gęsty w piersiach pokarm
Tyś na filiżankach ręcznie malowana
W wielu tam gęsiarkach z porcelany lanych


Twój z masztów flagowych majtek skąpych grynszpan
Od kiedy falują to czapki w wiwatach
Wzlatują wysoko i płyną przez wieczór


gdzieś od farmaceuty w ramiona stolarza
owinięta w zaćmę włosów szmuglowana
nieczuła pieszczocie wspominasz kto umarł ...



XXIV. Alkajos z Mityleny.


... zaczniesz od przedwczesnych


Do twarzy Ci w kirze
Dostojnym nad trumną czynisz umieranie
I inną wzdłuż ramion będę mierzył gładkość


Już nie tylko księżyc a ubogi bronchit
Metafizyczną przyobleka wartość
Kiedy rozczesuję włosy w świec listowiu


Od złoconej skroni Jacy my nietrwali
O mgnienia frywolne rozgryzanie jagód
Rozczesuję włosy po tundrę galaktyk









> Wink


Post został pochwalony 0 razy
Post Czw 2:18, 20 Lut 2014
 Zobacz profil autora
kup_mi_włoskie_buty




Dołączył: 21 Lis 2011
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka. Poemat miłosn    






Sławomir Różyc. Ksiega Błękitnego Tamaryszka
Czajka. XXV Centuria. Motyw Liścia. Chór.




Będzie z nami miesiąc pionowy, wyraźny
wzdłuż nad tatarakiem toczy oprawiane
kulki żurawiny to czy słońca topi


sparzone w wodzie czerwone i krągłe
na wodzie łódka w tym cynobrze cieniem
jeszcze nazbyt gęstym i niemetalicznym


wydaje się ciemna po obrzeżach kształtem
będzie żywą plamą spod pędzla Moneta
niebiesko ciemni w łódce przy wędziskach


w wodzie niebieskiej wypatrują plusku
srebrzystych płoci co im księżyc wkrótce
w tym śnie objawi pośród nocy letniej


Noc czy nie za wcześnie nam mówić o nocy
na pierwszy księżyc patrzeć wywieszony
mgłą po wodzie idzie i słychach w przysiołkach


o czarnych grzywach wyprowadza konie
oni nieruchomi na niebieskiej łódce
w kapeluszach kragłych niby wodne lilie


przez czerwone słońce na rondach unoszą
dnia minionego przewagi dziecinne
a wokół słomką co narasta w skrzekach


żaby pompuje na wskroś krzyk puszczyka
już pierwsze brody nurzają w jeziorze
wysokie klony nabrzmiałe w upale


wołaj o rozsądek to niesie po wodzie
pośród westchnień liści odłóż łowny patyk
stukając wędziskiem lekko o dno łodzi


ty Greku przywołaj nam mistrza iluzji
skoro w srebrnych pluskach wypatrujesz płocie
i słychać konie o grzywach smolistych




> Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kup_mi_włoskie_buty dnia Sob 23:40, 01 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz
Post Sob 21:26, 01 Mar 2014
 Zobacz profil autora
kup_mi_włoskie_buty




Dołączył: 21 Lis 2011
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka. Poemat miłosny    






Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka
Czajka. XXVI Centuria. Fuga do księżyca




czwartego dnia lilie kto w dłoń uniósł z wody
o ciemne to serc wykrawanie
czwartego nam usta ciążyły słońcami
na ustach po chustach czerwone
a wiły się woda tak zimna w kolanach
padali Romowie w zdziwieniu
nurzali dłoń w wodzie przejrzystszej im noże
nęcili ostrzami po toni



czwartego dnia lilie kto w dłoń uniósł z wody
o ciemne to serc wykrawanie
kapiące i ciężkie po oczach cynowych
do czerwonych jagód na wargach
czekała tam długo o palcach z akacji
gdzie woda nie czuje kolana
to księżyc nam zgęstniał nad woda tak zimną
na chustach poznaczył nam róże



był bardziej srebrzysty i czekał nas z blachy
kto księżyc zmącił ten przebiegł po wodzie
zastawił twarz młodą gdzieś w lustrach jeziora
kto lilie unosił nie wrócił nad wodę
kto w ustach miał róże to w oczach miał cynę
strzelały kasztany strzelały czerwone
a z sukni akacją nam byłaś



czwartego dnia lilie kto w dłoń uniósł z wody
o ciemne to serc wykrawanie
to schnąca na brzegu o udach rozstawnych
a w biodrach dźwięczała gitara
o zmarszczkach na wodzie romskimi ostrzami
o liliach wyrywanych z wody



był bardziej srebrzysty i czekał nas z blachy
kto księżyc zmącił ten przebiegł po wodzie
a miałaś na siebie łokcie obdrapane
pod korą nam byłaś to w sutkach czerwonych
jak w wiosnę jałówki prowadzane nożem
z łzą jedną choć dalej patrzące nam w oczy



czwartego dnia lilie kto w dłoń uniósł z wody
o ciemne to serc wykrawanie
kiedyśmy cie sercem rąbali na szczapy
wysoko nad wodą stał płomień czerwony
z duchami przodków rzucana w ognisko
i serca wysoko nas w kształcie bolały
by ziemie zagarnąć różami



był bardziej srebrzysty i czekał nas z blachy
kto księżyc zmącił ten przebiegł po wodzie
a każdy ci dawał najtwardsze kasztany
w najdzikszej męskości siekiery migały
czerwone na ustach nosiłaś jagody
to księżyc nam zgęstniał to gubiłaś bucik



a księżyc na chustach stał z ogniem u wody
a księżyc na ustach podpalił cie Różo



>
Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kup_mi_włoskie_buty dnia Sob 23:40, 01 Mar 2014, w całości zmieniany 2 razy
Post Sob 22:49, 01 Mar 2014
 Zobacz profil autora
kup_mi_włoskie_buty




Dołączył: 21 Lis 2011
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka. Poemat miłosny    




Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka
XXVII. Kwiat groszku pojednawczo



Chyba chór coś plącze wspomniał o iluzji
i chociaż wybornie do księżyca śpiewasz
czemu razem z chórem nicujecie szatki


Dziennikarz podejmując wędkę


Ja ? razem w łódce z zmierzchem po jeziorze



Kwiat groszku


A mnie się zdawało żeś płocie po toni
szydłem księżyca nawlekał to gonił

w brodach antycznych słowo w żabich skrzekach
szukał dialogu czy szukał odmiany ?

Czy nam jeszcze cieśla płochą Iris mami
Chór z listków jaszczurka wystawia to zwleka

raz ogonek z Cyprianem to okiem z Moliera
chwali że niebieski i mruga publice
że nadal Komuny przekracza granice



Dziennikarz


Słowem do butelki wprost z budki suflera ?



Kwiat groszku


Tako rzecze jaszczurka : Istnieje przyczyna
Czemu w nowy ogonek porastać zaczynam ?



Dziennikarz żartobliwie


Kiedy wiosna do stajni tam i szpak na koniec
Koń ma sieczkę w obroku szpak ma gzy w ogonie



Kwiat groszku


Snujmy zatem z łódki dwie dobrane role
Czy lepiej być Groszkiem chociaż Oberonem
wielu pośród sznurków chce być wyniesionym



Dziennikarz


Nie dbasz o rozgłos przyjaciół szacunek ?


Kwiat groszku


Pośród sznurków wkrótce pociągną za sznurek


Dziennikarz


Mam być Alkajosem i zwodzić kuszeniem ?




Kwiat groszku


Spróbuj, ja ci błysnę z Czechowem na scenie



Dziennikarz


Kogo grasz ? Solonego ? Brednie kpinki spory



Kwiat groszku


Raczej .., w reflektorach przestawiam przesłony
chciało by się widzieć ... Teatr mój ogromny
a tu trzecia żona kredyt i komorne ...
Zaczynaj ! Niech trafi przynęta na haczyk

Ja muszę pobłyszczeć na trzeciej dzieciaki ...



> Crying or Very sad


Post został pochwalony 0 razy
Post Sob 23:37, 01 Mar 2014
 Zobacz profil autora
kup_mi_włoskie_buty




Dołączył: 21 Lis 2011
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka. Poemat miłosny    



Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka

II. Poławiacze płoci. VI Kohorta XXVIII. Centuria. Motyw Liścia.





Biegnij lekkostopa jasnych łydek krople
odwrócone dreszczem napełniają biodra
wiatr niespodziewanie porasta gałęzie


księżyc szabli sięga czy wiatr świerszczem szklanym
kiedy deszcz po liściach swój takt po bębenkach
już przejmuje werble świerszcz się pnia pochwycił


zdaje się nie w liściach a w lanc chorągiewkach
wiatr w zadnich kopytkach długi zwarty tyci
znów w listki się zwija swawoląc że dźwięczny


i dalej z kłębuszków w blaszkach podzwaniając
on co świerszcze szklane powleka w kropelki
spina czerń spod listów kapiąc ostrogami


z blaszek przy kopytkach z mokrej porcelany
Czy wiatr czerń popędza czy czerń listek kąsa ?
lśniące klacze w czerniach aż parskają w listkach


jakby kluczem z listka w nich sprężynę skręcał
kołysze i czeka aż zemrze stuk werbli
pociekną pałeczki kropelkami w ziemię


a może lancami księżyc krople w trawie
zapiera wśród liści szwadron niecierpliwych
wywijając szablą jeden z listków strąca


ten drobny ten mały ten gładząc po rzece
z nurtem chwil codziennych sam chwile unosi
lekko trąca bratnie spływające nocą


bo my tam wśród zdarzeń urywkiem rozmowy
wielce sobie ważni niesieni w wielogłos
szczęśni listek wznoszą bo im lśni ostrogą


chromym truchłem będzie w melasie jeziora
Biegnij do nas w łódce w cyrkonii ksiezyca
słychać już tobą głucho miasto kroczy


rzucając przed siebie szyny asfalt śmieci
odblaskowe znaki na drogach donikąd
by Ziemię do jednej pochwycić tchawicy


z jedną telewizją na rogach ulicy




Surprised Surprised


Post został pochwalony 0 razy
Post Pon 15:35, 31 Mar 2014
 Zobacz profil autora
kup_mi_włoskie_buty




Dołączył: 21 Lis 2011
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka. Poemat miłosny    


Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka

VI. Kohorta. XXIX. Centuria. Agrest




Alkajos jako koryfeusz chóru


Biegnij, jeszcze wrzosiec nocą lampion rudy
ślady stóp pod kwieciem ukrywa za zbiegiem
nim miasto wypatrzy śpiew altówek w włosach


Biegnij, choć w socjalnym zagwizdał Romeo
zadarł wzniośle dziobek potem przeszył szpadą
toster co po ścianach kiczowatym cieniem


pękaty nadęty z trzew otwartej rany
miesięczne grzankami splamił zestawienie
Odstąp ją Tybalcie puść od klawiatury


wiatr nam dziś lipcowy zelżał odmiękł leci
by z lekka korale przeplatać w agrestach
na gałązkach czyżby swój lipiec przespały ?


I łącząc zielone z szkarłatnymi w meszek
stukniesz po agreście Wstawać mi przyssane !
W matecznikach komu wam na perłę maleć ?


a co tam w agrestach gdy grzanki rumiane
Czy Juliom się zdarza tu chwilę czytając
bo każda w marzeniach pragnie przespać chwilę


którą prezes gwizdkiem jej w głowie nakręca
ten Midas ten szermierz ten pan z pogrzebaczem
a za oknem księżyc srebrny cielec toczy


Świat bezczelny z piękna dosłowny w rozpaczy
Kulą on ? Pokrywą z staroświeckich pralek ?
Łatwiej nam figury zakreślić na piasku


gubić w wielokątach niż krąg wokół siebie
dostrzec gdy o brzasku spada jabłkiem w dłonie
Życie znośne płaskie choć z prostych wyrazów


To czemu zawiłe klecimy budowle ?
Ile w głodzie prześnisz snów o Piramidzie ?
A czy w snach na steli Uczciwość i zgoda ?


I nie ma łzy w oku Sfinks u bram skostniały




Wink Wink Wink


Post został pochwalony 0 razy
Post Pon 18:56, 31 Mar 2014
 Zobacz profil autora
kup_mi_włoskie_buty




Dołączył: 21 Lis 2011
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka. Poemat miłosny    


Sławomir Różyc. Księga Błękitnego Tamaryszka

VI. Kohorta. XXX. Centuria. Jaskółki





Groszek jako drugi koryfeusz chóru


Choć wyznam zdążałem wysypiskiem kiedyś
gdzie jak wielki świstak wypełzł mi bezdomny
w strzępach Wyspę Skarbów podał Stevensona


O z pachnących był mocno o zlepionej brodzie
z dłońmi nawykłymi niegdyś od przemocy
a w oczach jak echo zbielałych od wódy


skamlało to w Wyspie brakowało stronic
Biegnij, w jasnych włosach przez czarną Weronę
bo żółkną bezdomni nam o oczach szczurzych


wiatr po białych stronach dopowie powoli
ktoś tam gaśnie struga czas na pustej stronie
w marmurach Galerii wśród wysypisk stoisz


gdzie na monitorze w barwnych Last Minute
wyspę jak pomarańcz ci wyciska z Knossos
wśród trzeszczenia masztów już słyszysz Silvera


Nieważne kim jesteś - gdzieś się zgubił - dokąd
umysł w żaglach szarych nadyma pragnienie
choć raz w śnie przewiązać o Sen losu zwoje


pasać swój sen ponad bezsenność ubogich
kiedy w kącie oka Czas jaskółki szkoli
dłuższe coraz dłuższe białe pióra z wiekiem


śmiejesz się bo świstak miał je głębsze w krepach
a Czas skrzydła wzniesie nam w zmarszczek stygmaty
ten w liściach ten w warkocz ten sumienia splata


co w deszczu szwadrony pobitych kołysze
gdyś w Śnie bezpieczny nieczuły na słowa
jak listek wirując grotem lanc po rzece


choć truchła ci szepczą czystym Cervantesem
kiedy mijasz w parku już nie na papierze
świergoląc gałązki przez siebie przekłada


wiatru nie przechytrzysz czemu śni i pokąd
choćbyś nosił słońce Zbawiciela w klapie
Słyszysz ? Jak gałązkę już przeplótł Cie w czasie


Tak chciałeś ?
Spuść oczy, wiatr strony przekłada ...


9 kwietnia 2011.




Lubie to. 67.


Komentarze. 54..


Wink Wink Wink Wink


Post został pochwalony 0 razy
Post Pon 22:30, 31 Mar 2014
 Zobacz profil autora

Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu
Forum Jump:
Skocz do:  
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa).
Obecny czas to Nie 3:21, 19 Maj 2024
  Wyświetl posty z ostatnich:      


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB: © 2001, 2002 phpBB Group
Template created by The Fathom
Based on template of Nick Mahon
Regulamin