Forum www.miastonocy.fora.pl Strona Główna
FAQ Profil Szukaj Użytkownicy
Grupy

Prywatne Wiadomości

Rejestracja Zaloguj
Galerie
Sławomir Różyc. Listy do Ivana Blatný. Surrealizm. Czeska S.
Zobacz poprzedni temat | Zobacz następny temat >

Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu
www.miastonocy.fora.pl > Sławomir Różyc. Facebook i inne portale społecznościowe

Autor Wiadomość
Policja Biblioteczna




Dołączył: 11 Mar 2011
Posty: 183
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

Sławomir Różyc. Listy do Ivana Blatný. Poemat. Czeska Suita.    




Sławomir Różyc - Listy do Ivana Blatny. IX. O pieśni kwietniowej na wysokich fiordach





w dalekich stoczniach odkłada dłuto cieśla
zawsze pokornie zwiera palce na brzegach kołyski
i usta dalekie ma od zbyt pospiesznych słów



nikt nie zna brzegu gdzie zmierzać będzie łódź
nie znają mgieł krawcy choć pierwsi są w domu wesela
nie zna kronikarz zatrzymujący nas na komunijnych zdjęciach



kimże będziesz beztroski młodzieńcze
O maryjne białe kokardy do piersi przypięte
ile współczucia dla ciebie znajdą inni wędrowcy
jak dalece od krzywdy znajdzie się twoja dłoń



kto z tobą zatańczy dziewczynko w śnieżnych rękawiczkach
co tak ukradkiem koronki pierwszej sukni przygładzasz
a ten wianek, czy to jedynie dorastanie, do tej weselnej
nigdy nie dośnionej do końca



niecierpliwicie się
kiedy to dzwonami obwieszczą rejs kapitanowie w portach
i jak zawsze nieświadomi odrzucą cumy rodzice
wołają z nabrzeży jak nie słuchać syren morskich



ciągłe tam stoją coraz mniejsi spleceni za ręce
tacy słabi w zapewnieniu nam szlaków pomyślnych



nic nie jest wybrane dla nas na początku
tym większy jest strach przed żeglugą pośród przyjaciół naszych
jednemu żagiel napina trzepot mewy, aby o poranku
zawsze być dla innych niedosięgłym kształtem na niebie



skrzydłami białymi w tej jedynej księdze
gdzie oni pisać będą



po które przypływem sięgnie ocean litościwie
Jak on nas dobrze zna



a my cisi, a my obaw pełni
czy wieść o imionach naszych rozpisanych na burtach
życzliwie wróci do rodzimych portów



a jeśli na omen zmieniać będą kurs strudzeni rybacy
widząc nas na horyzoncie



jedynie wieczorem niesie się po oceanach pieśń
o spokojnych brzegach



o powrotach
kiedy zgodnie dźwięczą czysto nasze obrączki wrzucane w kryształ
przed snem



o dłoniach
które cie wiernie przygarną szorstką marynarską kurtką



bo z takiej tkaniny skrojone są dni
i tego pośród wiatrów szuka jedynie żagiel samotny



temu na głodne fale rzucają wieńce wdowy wystrzępione
wysoko w niebo na porywistych fiordach



o to jedynie się lękaj mój uśmiechający się niepewnie chłopcze
o to dbaj strapiona dziś stratą oczka w odpustowym pierścionku
moja jasna, zawsze koronkowa dziewczynko



nim na nieznanych brzegach zatrzyma się twoja pusta łódź





10 kwietnia 2011





... wspominając dziś Janusza Zakrzeńskiego i każdego w podobnej potrzebie[b] Cool Cool Cool
[/b]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Policja Biblioteczna dnia Czw 10:34, 01 Wrz 2011, w całości zmieniany 1 raz
Post Czw 10:31, 01 Wrz 2011
 Zobacz profil autora
Policja Biblioteczna




Dołączył: 11 Mar 2011
Posty: 183
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

Sławomir Różyc. Listy do Ivana Blatný. Surrealizm.    







Sławomir Różyc. Listy do Ivana Blatny.

X. pieśń Wiosny na moście Karola w Pradze






z tej ciszy dalekiej ....


O senność głęboka
odetchnie leniwie to formując piersi
obie stawiając ciepłe babki z piasku


a każda
z wolna gubiąc zapach mleczny
budzi się z osobna i rozkwita sutkiem


twardnieje ciekawa tym powiewem rześkim
jaki po nich chlusta z otwartego okna
obie lepiła, siedząc
w nogach łóżka







I jak ją dotknąć
poczuć w wybudzeniach
gdy w kruchym zmaganiu
długą szyję jawi


tam
słońce wczorajsze
w przedpołudnia piegach
na skórce rumianej, skwierczy
nie dochodząc


ale już wstaje


O senności czuła
wadzi o słońce jej świtania skrzydło
sypią się ciężko lotkami po barkach


włosy to jeszcze ?
Czy pióra bocianie ?


na smukłych udach
Najczerniejsza z ciemnych
jeszcze mi przemknie pośladkiem wysokim
tym aromatem
o kobiecych kwaskach


z jej nocnych zwilżeń
i już siąpi woda
nakrętkę z szamponu po łazience gonisz
i gołej stopy rozróżniam plaskanie






bo wczoraj niemądry
O, z prysznica Wodo
ślady na rozstaju
w kartony składałem


przez jej palec mokry
paznokieć różowy
pluskający w wannie
Czując
czym jest życie ?


A życie do nas
Jasne ...
Zadymionym
słowem do gniewu skłaniają
Bezpłodni









A życie
wczoraj składałem w kartonach
księgi pokutne
i szkaplerze krwawe


ten Śpiewnik nocny
co dzwoni o szable

Tę łzę nie otartą
Co mojego ojca
tule troskliwie
do piersi na schodach
i czuje cienie cofają się w ścianach


z westchnieniem ulgi
żegnają się z nami


kiedy nareszcie nikt w plecy nie mierzy
na spust nie składa
pośliniony palec


ze szczytów, bracia
wyglądać z kartonu


z dzwonnicy Kościoła
południowe morza
do snu kołyszą powstańczą dwururkę


obok Kościuszko
zarys reform chłopskich
częstując bananem, kreśli
Piłsudskiemu







Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Policja Biblioteczna dnia Pon 19:18, 17 Lut 2014, w całości zmieniany 2 razy
Post Pon 10:30, 05 Wrz 2011
 Zobacz profil autora
Policja Biblioteczna




Dołączył: 11 Mar 2011
Posty: 183
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

Sławomir Różyc. Listy do Ivana Blatný. Surrealizm.    






I już mi wolno
zobaczyć Cie w kuchni



Ja ?
dziedzic Wiosny
bo gdzie obowiązek


tam lud mój, biedę
smutnym wzrokiem mierzy
pokarm nam rozłóż
wonią perfum zwodząc


O biodrach jak księga
Ciepła
do pisania


jeszcze młot stuka
jeszcze krzeszą iskry
kosy prostują w sukmanach
w kożuszkach


one bez szczerby
schowane za szafę


bo Tam z wysoka
przez szybki witraży


Tam
w pląsach gołębi
oko Komendanta
jest w piórach podłużne
od Wschodu na Zachód


z hejnałem Mariackim
w godzinę spokojną


Gdy ginąć nie muszę
czy umiem całować ?








Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Policja Biblioteczna dnia Pon 19:10, 17 Lut 2014, w całości zmieniany 2 razy
Post Pon 16:26, 05 Wrz 2011
 Zobacz profil autora
Policja Biblioteczna




Dołączył: 11 Mar 2011
Posty: 183
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

Sławomir Różyc. Listy do Ivana Blatný. Surrealizm.    










rankiem błękitną
w Czerwień popołudnia
Ciebie przy blacie
na desce rzodkiewka


szczypiorek z chrzęstem
z noża do twarożku
a długie ryby
na twoich pośladkach


jak księżyc z siostrą
z tych dołeczków kształtnych







w zmowie to było
przed Słońcem, co ślepi
gdzieś pod majteczkami
z strumienia odbicie


jest skóra jaśniejsza
wiersz zaczarowany
półkule Białe, co z bioder miedzianych
jeśli się poruszysz


w dłoń skoczą jak pstrągi


z drgających pośladków
pełne śmiechu dzieci
jak piłkę plażową
To życie pochwycę









przecież czytałem już z nie jednej księgi
twej piersi kształtem
Kropli ciężar ważę


jak sól się warzy
w kulistościach w pocie
na skórze wilgotnej
piszę Ci :
Ze wszystkich
co by nie krzyczeli :


Bardziej szanuj Siebie








Jedni ci mówią
Że nic nie potrafisz
Nie umiesz pojąć
I płacą za ciebie


Ale do takich
Niepotrzebnych. Biednych
lgną wciąż zamożni
siebie przeglądając


już nóż odkładasz
Już za dłoń Cie wiodę
kolistym cieniem mej Lipy
rodzimej


od pnia
odpada już gawiedź nadgniła


nie lękaj się więcej
wzejdzie Polonezem








biegnijmy po łące
tym świerszczem pijani
w trawie splecionej poprzez słońca łozy


drżącym powietrzem
w wonnych burtach z trawy
o masztach z łopianu
łódką płyniemy


po rzece dobrej
gdzieś szukając chłodu
chwili wytchnienia sunąc pod przęsłami


tam już Snem szkliści











O Ciszo głęboka
jeśli Słońce zajrzy
wysokie przęsła tej ciszy świątynnej


jak modlitwy jeńców u Andrzeja Wajdy
po to się pięły
by szukać błękitu


a tam na moście
i na śpiochów świecie
naród trwa dobry. A dobry ?
To mały


Wszystko, co przetrwa
musi przetrwać małym
choć tęskni za Dużym
w rojach awionetek








Bo jeśli morze jest jedynie stawem ?
To serce, przecież
od brzegu do brzegu


Ogromne buty
czy butów dostatek ?


I słowa proste
dostojne humorem

Już nas widzicie ?


Już wskazują palcem
i my jak dzieci
uśmiechu złaknieni








po dobrej rzece
wolno
Czasu nurtem


z Wami świadomi
drogi nam dalekiej


my po Wełtawie
na tej łódce małej











Słońce się mieni
i napina żagiel
z twojej sukienki pośladki masz krągłe


jak Pomarańcz z nad Hradczan
co błyska strzelbami


jeszcze będzie dobrze
oczu nie zasłaniaj


Bo to żołnierzyki
do nas salutują






3 czerwiec 2011




>




Wink


Post został pochwalony 0 razy
Post Pon 19:17, 17 Lut 2014
 Zobacz profil autora

Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu
Forum Jump:
Skocz do:  
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa).
Obecny czas to Nie 3:31, 19 Maj 2024
  Wyświetl posty z ostatnich:      


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB: © 2001, 2002 phpBB Group
Template created by The Fathom
Based on template of Nick Mahon
Regulamin